niedziela, 7 lipca 2013
Rozdział I
Iker
Lot z Madrytu do Las Palmas przebiegł dość spokojnie, udało mi się uniknąć rozpoznania, nie zauważyliśmy także żeby ciągnął się za nami ogon.
Popularność sportowca ma swoje blaski i ciebie zresztą jak większość rzeczy w życiu. Jest mi naprawdę miło widzieć radość na twarzach kibiców, gdy moje drużyny wygrywają, jest coś w stwierdzeniu, że jedenastu piłkarzy jest na boisku, ale to od dwunastego wiele zależy. Bez dopingu tysięcy gardeł i milionów przed telewizorami, nikt nie starałby się grać dla samej idei. Nie ma co się oszukiwać, sport uprawia się dla pasji i ku uciesze publiki.
Mnie osobiście gorąca atmosfera na trybunach uskrzydla i wtedy mógłbym latać niczym mityczny Ikar, ale nie należy przesadzać bo blask oślepia i chwilami podcina skrzydła. A wtedy spadamy w dół z głośnym hukiem i upokorzeniem. Moje przemyślenia są filozoficzno- liryczne, ale chwilowo mam taki nastrój. Unai próbuje ze wszystkiego żartować, ale wiem że on i rodzice bardzo przeżywają moje porażki.
Wysiadając z lotniska w Las Palmas, poczułem jak w moją twarz uderza gorące, kanaryjskie powietrze zupełnie inne niż to w Madrycie. Kontynentalny żar, trapiący madrydczyków był nie do przeżycia, tutaj chociaż temperatura była wyższa w powietrzu czuć było słonawy posmak bryzy morskiej znad Atlantyku.
- Jesteśmy! - Unai uniósł ręce do góry przeciągając się jak kot. - Poszalejemy bracie!
- Zapewne.- uśmiechnąłem się słabo. - W tej chwili jedyne na co miałem ochotę to lampka wina i święty spokój.
Święty i święty spokój.
- Zachowujesz się jak stary dziadek, przecież nie będziesz tak zmulał przez trzy tygodnie. Odpoczniesz od wszystkiego i nabierzesz dystansu. - spojrzał na mnie oczami tak bardzo podobnymi do moich własnych.
Unai był ode mnie siedem lat młodszy, ale zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Ja zawsze byłem tym spokojniejszym bardziej wyważonym, wręcz stworzonym do bycia starszym bratem. Inaczej sprawa się miała z nim, był impulsywny, często popadał w skrajności ale tylko on potrafił postawić mnie do pionu.
Od zawsze był także duszą towarzystwa a ludzie lubili go za jego poczucie humoru i otwartość. Nigdy nie wykorzystywał, że był bratem sławnego futbolisty. Był Unaiem Casillasem, człowiekiem orkiestrą.
Zamachnął się teraz na taksówkarza, który zatrzymał się dwa kroki od nas.
- Jestem od ciebie starszy. - odpowiedziałem zdawkowo wrzucając nasze torby do bagażnika. Mieliśmy tylko dwie walizki i plecaki gdybym jechał z Sarą musielibyśmy wyczarterować osobny samolot na jej rzeczy.
Unai wywrócił tylko oczami i wsiadł na siedzenie obok kierowcy podając mu adres wuja.
Taksówkarz wiózł nas przez zatłoczone o tej porze roku, ulice Las Palmas. Miasto tętniło życiem a turyści wylewali się z każdego zakątka tej malowniczej miejscowości. Uwielbiałem tu spędzać urlopy, będąc anonimowym turystą wmieszanym w kolorowy tłum z aparatami fotograficznymi i przewodnikami.
Dom wujka Julia a raczej hacjenda, gdyż posiadłość była utrzymana w typowo hiszpańskim stylu, leżała na obrzeżach miasta w bardzo bliskiej odległości od oceanu.
Wysiedliśmy przed kunsztowną bramą z kutego żelaza, która otworzyła się przed nami niczym wrota baśniowego sezamu.
Żwirowa alejka zaprowadziła nas wprost pod front domu do której trzeba było dostać się po schodach z czerwonego kamienia. Na wysepce pośrodku alejki zbudowano białą fontannę ukazującą Posejdona z trójzębem w ręku. Przypominała mi ona fontannę Neptuna, którą widziałem podczas zwiedzania Gdańska rok temu.
U szczytu schodów pojawił się wujek Julio, który pomimo swoich osiemdziesięciu lat nadal trzymał się prosto jak struna. Gdyby nie posiwiałe włosy i widoczne zmarszczki nikt nie dałby mu więcej niż sześćdziesiąt pięć lat.
- Kochani!- zszedł ze schodów otwierając przed nami ramiona. Wyściskał nas serdecznie, klepiąc po plecach aż zadudniło. - Nareszcie jesteście! Stęskniłem się za wnukami mojego ukochanego Santiago!
- Wujków masz uścisk jak zapaśnik.- zaśmiał się Unai
Julio uwielbiał mojego brata i pragnął aby on też zaczął pracować w branży hotelarskiej. Częściej widywał Unaia niż swoje rodzone wnuki mieszkające w Stanach Zjednoczonych.
- Ty za to jak zwykle robisz sobie dowcipy. - zaśmiał się nestor rodu Casillasów. - Marnie wyglądasz synku. - spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczyma a ja miałem wrażenie, że jego wzrok przenika mnie na wskroś.
- Zmęczenie wujku. - odpowiedziałem.
- Masz prawo być zmęczony, ale nic się nie martw. W Las Palmas tak odpoczniesz, że nie będziesz chciał wracać! No ale my tu gadu gadu a czeka nas iście szampańska uczta. Mercedes zrobiła dla was paellę i pieczonego indyka!- zaklaskał w dłonie prowadząc nas do domu.
Rozlokowaliśmy się w pokojach doprowadzając się do jako takiego porządku. Po prysznicu spojrzałem w lustro na swoje zmierzwione włosy i worki pod oczami. Wyglądałem jak wszystkie nieszczęścia tego świata skumulowane w jednej osobie.
Neva
Wiedziałam, że na kolacji spotkam Unaia i Ikera. Przyleciałam do Las Palmas rano, ale dziadek od razu uparł się żebyśmy pojechali do El Dorado.
Ukochany hiszpański hotel dziadka, jego złote dzieło i duma rodzinna. Jako mała dziewczynka uwielbiałam siedzieć w recepcji patrząc na przewijający się przez nią tłum ludzi. Różnych ras, narodowości i wyznań w strojach które szokowały a zarazem fascynowały małą dziewczynkę. Dziadek zawsze powtarzał, że jestem taka sama jak babcia Irena.
- Masz tę iskrę bożą w oczach! Jesteś tak bardzo podobna do Irci.- mawiał ze smutkiem przemieszanym z dumą.
Babcia Irena umarła na raka gdy miałam cztery lata. Strata ukochanej z początku załamała dziadka, ale potem całą swoją energię włożył w rozwijanie hiszpańskiej sieci hotelów i rozpieszczanie wnuków. Miał nas pięcioro rodzonych ja, mój brat Adam i synowie ciotki Marisol i Anny, ale zawsze mówił że Iker i Unai to też jego wnukowie.
-Siła miłości jest większa niż krew.-zwykł mawiać.
Byłam jego jedyną wnuczką a przy tym z urody przypominałam Irenę Bułeckę. Wysoka brunetka z przejrzyście błękitnymi oczami z hiszpańskim nazwiskiem. Byłam Amerykanką hiszpańsko- polskiego pochodzenia, ale nigdy nie mówiłam o sobie obywatelka Stanów. W moich żyłach płynęła krew dwóch dumnych i walecznych narodów i czułam się przez to wyjątkowa.
Gdy dziadek pokazał mi wszystko co zmienił i unowocześnił od mojej ostatniej wizyty w zeszłym roku, wróciliśmy do domu. Zdążyłam jeszcze wziąć szybki prysznic, podsuszyć włosy, nałożyć delikatny makijaż i narzucić na siebie błękitną sukienkę w kwiatowy wzór. Spojrzałam w lustro, żeby sprawdzić jak wyglądam.
Moja fryzura mogłaby wyglądać lepiej, ale problemy z niesfornymi włosami to zmora wszystkich Casillasów.
Żeby uzyskać satysfakcjonujący efekt- czyli proste włosy nie wyglądające jak po tornadzie, musiałam nakładać na nie tonę odżywki a potem przez pół godziny prostować. Teraz nie miałam na to czasu, poza tym nie idę na kolacje z królem Juanem Carlosem, to moi kuzyni. Unai widział mnie już w stanie upojenia, gdy spałam w toalecie, nie wstydziłam się go ani trochę, krępował mnie jednak Iker.
Gdy ostatni raz go widziałam, miał dwadzieścia cztery lata i już odnosił sukcesy jako bramkarz Realu i Reprezentacji. Onieśmielał mnie na tyle, że praktycznie nie odzywałam się do niego, patrząc cielęcym wzrokiem zakochanej nastolatki. Uwielbiałam go i cierpiałam katusze gdy zobaczyłam jego dziewczynę- modelkę której imienia już nie pamiętam.
Myślę, że wiedział o moim zadurzeniu. Cóż miał jednak zrobić? Byłam siksą uczącą się w liceum a on był już dorosłym mężczyzną. Poza tym byliśmy kuzynami, chociaż nie potrafię doliczyć się ile pokoleń nas dzieli. W normalnym świecie nawet nie wiedzielibyśmy, że mamy jakiegoś wspólnego pradziadka. Połączyłoby nas tylko nazwisko i nic więcej bo wychowaliśmy się w krajach oddzielonych od siebie Oceanem Atlantyckim.
Teraz mam tyle samo lat co on, gdy ostatni raz się widzieliśmy i trochę obawiałam się czy mnie pozna. Zabroniłam Unaiowi pokazywać komukolwiek naszych zdjęć ze Stanów bo większość z nich nie nadawała się do niczego poza koszem na śmieci.
Wychodzę na zdjęciach jak zdziwiona flądra, bo fotografowie zawsze uchwycają moment w którym mam uchylone usta.
Kontemplując moje oblicze w lustrze zapomniałam, że jestem już spóźniona i do jadalni weszłam w chwili gdy Mercedes podawała zupę dyniową.
- Dobry wieczór.-powiedziałam po hiszpańsku z drżeniem w głosie.
- Neva już jesteś!- powitał mnie tubalny głos dziadka a dwóch młodych Casillasów odwróciło się w stronę drzwi.
Unai wyszczerzył się jak to zdjęcia na czerwonym dywanie, natomiast Iker wyglądał na mocno wstrząśniętego. Szklanka z wodą, którą trzymał w ręce wysunęła się i z hukiem upadła na podłogę roztrzaskując się na miliony skrzących się niczym diamenty szkiełek.
Patrzyłam na niego równie zaskoczona, bo nie wiem co wywołało w nim taką reakcję.
_________________________________________________________________________
Przed wami pierwszy rozdział.
Nawet nie wiecie jak wielką ochotę mam na pisanie tego opowiadania. Historia piszę mi się sama i bardzo chciałabym żeby taki stan rzeczy utrzymywał się do samego końca.
Życzę Wam miłego czytania :)
Buziaki Fiolka :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojejciu, ale się Iker wstrząsnął strasznie, jak ją zobaczył! Aż szklankę stłukł!To na pewno był piorun sycylijski, albo kanaryjski... Eeee, czy Sycylia leży koło Kanarów? Zawsze miałam pały z gegry.
OdpowiedzUsuńO kurczę, nie mogę - ten rozdział jest genialny. Szczególnie ta końcówka i reakcja Ikera. Czyżby aż tak spodobała się jemu daleka kuzynka? A może po prostu jest tak piękna? Ojć, nie, nie będę współczuła Sarze xD Cokolwiek to będzie ;)
OdpowiedzUsuńCzyżby Panu Świętemu przypadła do gustu Neva? ^^
OdpowiedzUsuńHmmm to w końcu dosyć daleka kuzynka więc... :D
No dobra znam realny przykład gdzie daleka kuzynka z dalekim kuzynem... No ale :D Hahaha ja i te moje opowieści zza siedmiu gór i rzek :D
Przeczytałam też od razu prolog i jest cudowny *_*
A Ten wzrok Ikera w tle... :D:D
Tylko ta palma nieco utrudnia czytanie ale jak się chcę czytać to nawet ona tego nie może pokrzyżować :D:D
Pozdrawiam i czekam na nowość :D
Ojojoj, czyżby się Iker nie spodziewał Nevy wyglądającej inaczej niż 8 lat temu?
OdpowiedzUsuńJak zwykle jest spokojny, opanowany, kochany :) za to go uwielbiamy :)
Uuuu... ciekawe co takiego się stało w Ikerze że tak zareagował xD
OdpowiedzUsuńZapowiada się dość ciekawie i z chęcią czekam na NN :D
Buziaki :*
Ooooo *.*
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial. Ciesze sie, ze jest cos o Polsce. Nie moge sie doczekac ich dalszych losow i pobytu w Las Palmas ;*
To dobrze, że masz masz pomysł i chęć na to opowiadanie! To jest najważniejsze! :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej reakcji Ikera... Dlaczego?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :)
Jestem przekonana, że Iker upuścił szklankę dlatego, że Neva jest taaka ładna i się chłopak zauroczył :D Czekam na następny z niecierpliwością ;) Pozdrawiam, i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńNeva musiała wyglądać olśniewająco w tej kiecce, skoro Iker z zaskoczenia upuścił tą szklankę ;p
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że będzie się działo, bo raczej nasz bramkarz nie bez powodu tłucze szkło xd Dodatkowo na drodze będzie stała Sara, będzie ciekawie ;D
Pozdrawiam ;*
Podobała mi się narracja Ikera, stworzyłaś jego postać naprawdę dobrze. Tak samo Neva, tylko nie pasowało mi, kiedy nazwała się "siksą", to trochę nie na miejscu, nie uważasz?
OdpowiedzUsuńSzkoda mi trochę tej dziewczyny, zakochana niegdyś w Ikerze, nie miała szans na odwzajemnienie swoich uczuć, co teraz chyba ulegnie zmianie. Jednak byłoby dobrze, gdyby się nim trochę pobawiła i postarała sie za wszelką cenę ukryć swoje "zakochanie".
Super napisane, powiadamiaj mnie proszę na gg 8488097.
Buziaki!
Podoba mi się imię głównej bohaterki. Zaciekawiła mnie końcówka, reakcja Ikera. Jestem cholernie ciekawa co się stanie dalej. Mam nadzieję, że coś ciekawego się zdarzy między nimi. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńNa bank upuścił szklankę, bo Neva wywarła na nim ogromne wrażenie. Przynajmniej tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńZa to na mnie ogromne wrażenie wywarło to opowiadanie i każde inne, które piszesz, a robisz to genialnie.
Pozdrawiam i czekam na dalszy przebieg wydarzeń z Las Palmas. ;*
Mam nadzieję, że Iker wypocznie u wujka i że wróci do dawnej kondycji, a czas jego kryzysu szybko minie. Podoba mi się, jak opisujesz bohaterów :) Heh witam w krainie niesfornych włosów - choć chciałabym, żeby prostowanie ich zabierało mi tylko pół godziny :) Niezła reakcja Ikera, ciekawe co się stało, a raczej co pomyślał na jej widok. Czekam z nie cierpliwością na ciąg dalszy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoh ah eh, jest Iker i jest boskie opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i prolog i ten odcinek i podoba mi się *.*
Czekam na nowość :*
Czyżby uroda Nevy tak bardzo wpłynęła na Ikera? ;) Mam nadzieję, że pomiędzy nimi będzie się coś działo :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Ikera! <3
Unai zawsze wydawał mi się być takim lekkoduchem. czekam na nowość i proszę o informowanie mnie! :)))
Dość niespodziewana reakcja Ikera. Pewnie jest zaskoczony widokiem Nevy :) Bardzo ciekawe opowiadanie. Czekam na nowe rozdziały:)
OdpowiedzUsuń