sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział VI

Neva


   Iker, nie próbował mnie gonić, ale i tak najlepszym dla mnie rozwiązaniem, było skrycie się w łazience. Ściągnęłam z wieszaka puszysty szlafrok, owijając się nim niczym zbroją i tak czekałam, aż kuzyn opuści mój pokój.
W międzyczasie postanowiłam wziąć lodowaty prysznic, ponieważ tylko tak mogłam zmyć z siebie dotyk Ikera.
   Woda obmywała moje rozpalone ciało, a ja oparłam się dłońmi o chłodne kafelki, nadal widząc przed sobą twarz Ikera.
Uciekłam od niego, ale muszę uczciwie przyznać, że miałam ochotę zostać na balkonie i dać ponieść się fali pożądania.
Moje ciało chciało tego, chociaż umysł i zdrowy rozsądek, przypomniały mi co i z kim robię. Iker, staje się dla mnie kimś ważnym, a widząc to, że pragnął mnie tak samo jak ja jego, wywołało we mnie falę euforii, która została zdmuchnięta przez poczucie winy.
   Był zaręczony, na co dzień dzielił życie i łóżko z inną kobietą, to jej obiecał miłość i ślub, ja byłabym tą drugą a tego bym nie zniosła.
   Kładłam się spać z przeświadczeniem, że jednak zrobiłam dobrze i będę mogła spojrzeć na siebie w lustrze bez odrazy i wyrzutów sumienia.
Zasnęłam dość szybko, ale w nocy nie dane mi było odpocząć, bo moja podświadomość złośliwie zwizualizowała mi sen z Ikerem w roli głównej. Zostałam osaczona, przez człowieka od którego będę musiała się odsunąć.


   Nad ranem, przebudziło mnie miarowe stukanie wody o parapet. Wstałam, kiedy wszyscy jeszcze spali, by bez śniadania udać się do pracy. Miałam plan, by okopać się w swoim biurze na terenie El Dorado, niczym w mauryjskiej twierdzy. Dojdę do siebie, ale wszystko jest jeszcze zbyt świeże, a moja samokontrola migała niczym lampka rezerwy paliwa. Musiałam unikać sam na sam z Ikerem dla swojego i jego dobra.

Iker

   Wieczorem zachowałem się jak kretyn i skończony idiota. Rzuciłem się na Nevę, jakbym od dawna potrzebował kobiety, a ona nie zasługiwała na takie traktowanie. Była dla mnie, niczym promień słońca, przedzierający się przez gęste, burzowe chmury. Dała mi nadzieję, że pomimo doskwierające mi sławy i sfrustrowania po nieudanym sezonie, potrafię jeszcze dobrze się bawić i garściami czerpać radość z prostych rzeczy.
   Wyobraziłem sobie, iluzyjną sielankę w której mieszkam w Las Palmas, przez nikogo nie gnębiony i codziennie widuję Nevę.
Oszalałem.
   Nie było jej ani na śniadaniu, ani na obiedzie. Julio, dzisiaj został w domu skarżąc się na ból pleców. Postanowilem dotrzymać mu towarzystwa, bo Unai jak zwykle był z kimś umówiony i zaraz przed południem zmył się do miasta.
    - Neva, jest ostatnio jakaś nieswoja.- zauważył wujek, gdy siedzieliśmy na patio popijając sangrię z wysokich, oszronionych szklanek. - Martwię się, bo nie chcę żeby moja dziecinka się przepracowywała. Miała trochę odpocząć, zanim zacznie pracę w pełnym wymiarze godzin. - westchnął.
   - Jest profesjonalistą w każdej dziedzinie.- zauważyłem.- Myślę, że chce wszystkim udowodnić to, że nie jest tylko twoją wnuczką, ale też dobrym pracownikiem.
   - W El Dorado wszyscy ją znają i wiedzą, że to mądra i wartościowa dziewczyna. Nigdy, nie dała swoim rodzicom i mi powodu, żebyśmy się jej wstydzili. Z pieniędzmi, które ma nasza rodzina, mogłaby przez całe życie leżeć i pachnieć jak swoja matka.
   Neva, nigdy nie będzie jak swoja matka. Nie nadawała się do próżniaczego życia bogaczki, której jedynym zmartwieniem jest wizyta u wizażystki, kolidująca z drogim masażem w najmodniejszym SPA.
   - Porozmawiasz z nią? Ciebie posłucha, jesteś jej ulubionym kuzynem.- Julio spojrzał na mnie swoimi przenikliwymi oczyma.
Akurat mnie posłucha, gdyby wuj wiedział o naszym wieczornym zajściu, prędzej dałby mi po mordzie, niż prosił o pomoc.
   - Porozmawiam, ale nie daję stuprocentowej pewności, że mnie posłucha. - odpowiedziałem dyplomatycznie.
   Nasza rozmowa płynnie przeszła na inne tory, ale do końca dnia myślałem tylko i wyłącznie o mojej kuzynce.
Przed kolacją na dom spadł istny Armagedon. Byłem w swoim pokoju, gdy drzwi do niego otworzyły swoje podwoje a w progu stała Sara.
Zamurowało mnie.
Co ona tu robi? - zapytałem panicznie w myślach.
Moja narzeczona, mierzyła mnie zaciekawionym wzrokiem, ale nie było w nim radości.
   - Co tak stoisz jak słup soli, nie pocałujesz mnie?- zapytała niby ze słodyczą, ale tak naprawdę podszytą złością.
   Posłusznie podszedłem do niej, wpijając się w jej chętne usta i obejmując w pasie. Zarzuciła mi ręcę na szyję, pogłębiając pocałunek, który zapowiadał coś więcej. Porwałem ją w mocniejsze objęcia, chcąc rzucić na łóżko, ale coś w mojej głowie nagle zabroniło mi kochania się z Sarą. Tak, jakby nagle obok mnie przeleciał mój anioł stróż, kategorycznie zabraniając kontaktów fizycznych z Sarą.
   Wyswobodziłem sie z jej uścisku, odsuwając na bezpieczną odległość. W jej jasnozielonych oczach dostrzegłem złość i niedowierzanie.
   - Nie teraz, Saro.- powiedziałem spokojnie.
   - Masz kogoś.- syknęła ostro a ja poczułem się jak przyłapany na paleniu, nastolatek. Carbonero taka była, powoli zaczynałem to sobie uświadamiać. Ona nie zadawała pytań, nie próbowała nic zrozumieć, po prostu stwierdzała fakt. Nie miało znaczenia to, czy jest oskarżenie jest prawdą czy nie.
   - Za kogo ty mnie masz?!- zapytałem dość ostro. - Jestem u rodziny.
Wzięła się pod boki a na jej pięknej twarzy odmalowała się ironia.
   - Naprawdę próbujesz mi wcisnąć takiego kita? Myslałeś, że imprezowanie z twoją "kuzynką", nie wyciekną do mediów?! Albo jesteś idiotą Iker, albo mnie masz za idiotkę, co jest równoznaczne z pierwszym określeniem. Ładna mi rodzinka, siódma woda po kisielu. Ta mała, ma na ciebie ochotę a ja nie dam jej, mi ciebie odebrać, rozumiesz Santo? Jesteś mój!- powiedziawszy to wyszła z mojego pokoju, a ja poczułem się jakbym dostał czymś ciężkim w twarz.
   Moje idylliczne wakacje, właśnie przerodziły się w najgorszy koszmar w dodatku z kobietą, do której czułem jedynie tłumioną przez lata złość.

Neva

   Cały dzień, pracowałyśmy z Gabi i naszymi asystentkami jak szalone. Spotkania, omawianie poszczególnych prac przy kampanii reklamowej, wizyta na planie reklamówki. Kompletny rollercoaster i diabelski młyn w jednym.
Gabriela, od razu wiedziała że coś mi jest, ale póki co udawała, że nic się nie dzieje.
Była dla mnie prawdziwą przyjaciółką, wiedziała kiedy chcę z nią pogadać a kiedy po prostu posiedzieć w ciszy.
   Dziadek, zadzwonił po południu zapraszając nas obie na kolację. Miałam, mieszane uczucia bo chciałam uniknąć dzisiaj spotkania z Ikerem, ale widocznie się nie dało a moja nieobecność byłaby podejrzana.
Po pracy pojechałyśmy z Gabi do jej mieszkania w centrum, żeby mogła się przebrać w coś stosownego.
   - Będę musiała przebrać się w domu. - powiedziałam znużona. - Nie wiem co znowu naszło dziadka, że każe mi wracać na kolację.
   - Nie marudź. Masz w domu dwóch fantastycznych kuzynów, przynajmniej się nie nudzisz.- zaśmiała się Hiszpanka.
Założyła na siebie czerwoną, opinającą ponętne kształty sukienkę. Ciemne włosy, zwinęła w węzeł na karku a całości dopełniały ciemne szpilki i złote bransoletki.
   - Nie marudzę. - powiedziałam niezadowolona. - Po prostu, nie mam ochoty dzisiaj siedzieć w domu.
Gabriela nie próbowała nawet mnie zrozumieć.
- Marudzisz, koleżanko. - trzepnęła mnie kopertówką w ramię.- Będziemy się dobrze bawić a potem może Unai zabierze nas na jakąś imprezkę?
   - Chyba zabierze ciebie. - zaśmiałam się serdecznie. - Masz na niego chętkę, prawda? Od dawna wpadliście sobie w oko, ale unikacie się jak ognia.
   - Ja unikam Unaia? Nieprawda!- wystawiła mi język.- Po prostu jestem zajętą kobietą sukcesu a on jest na wakacjach. Gdybyśmy oboje mieli tyle samo czasu, wtedy może coś by pomiędzy nami zaiskrzyło.
   - Dobra, dobra. - zbyłam ją machnięciem ręki. - Jedziemy do domu.
Gabi, wprawiła mnie w dobry humor i na chwilę zapomniałam o moich kłopotach sercowych.
   Miałam szczere chęci, żeby ten wieczór się udał, ale już od progu do moich uszy doszły hiobowe wieści.
Mercedes, konspiracyjnym tonem poinformowała mnie, że mamy w domu gościa a jest nim narzeczona Ikera.
   Zbladłam, jak złodziej przyłapany na gorącym uczynku ,a przecież tak naprawdę nic zrobiłam.
Zostawiłam Gabi, na dole mknąć do swojego pokoju, pod pretekstem przebrania się a tak naprawdę musiałam w spokoju przetrawić tę sytuację.
Na piętrze prawie zderzyłam się z Ikerem, ale w ostatniej chwili zdołał mnie złapać i przytrzymać. Spojrzał na mnie tak, że ugięły się pode mną nogi a ciało nie chciało reagować na moje polecenia.
Co jest?- jęknęłam w myślach.
   - Cześć. - zdołałam z siebie wydusić.
   - Cześć. - puścił mnie, odsuwając się na bezpieczną odległość. - Zejdziesz na kolacje?
   - Tak, właśnie idę się przebrać. Sara też zejdzie?- celowo wprowadziłam do rozmowy temat Carbonero.
Chciałam sprawdzić jak zareaguje.
   - Tak. - odpowiedział nie siląc się na tłumaczenie, celu wizyty jego ukochanej. - Przebiera się. Neva...- zaczął, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale z pokoju nieopodal niczym księżniczka w złotej sukience, wyłoniła się Sara.
   Nienagannie umalowana i uczesana w butach od Manolo Blahnika, wyglądała jak z okładki modowego żurnala.
   - Dobry wieczór.- przywitała się całując mnie w policzek.
   - Dobry wieczór.- odpowiedziałam jej. - Przepraszam was, ale muszę iść się przebrać.
Uciekłam jak tchórz.
   Prysznic i toaletę przed kolacją, wykonywałam jak w lunatycznym transie. Założyłam na siebie szmaragdową sukienkę z koronki a do tego założyłam czerwone buty od Louboutine'a. Nie byłam szafiarką i zwolenniczką metek, ale te buty dostałam od matki i szczerze powiedziawszy były moimi ulubionymi.              Wiedziałam, że kosztowały majątek, ale ostatecznie każda dziewczyna powinna mieć w swojej szafie, przynajmniej jedną taką parę, w której czuje się jak księżniczka.
Ja tak właśnie miałam, moje buty były dzisiaj orężem do walki o przetrwanie. Musiałam przy kolacji udawać, że Iker jest dla mnie tylko kuzynem a wiedziałam, że będzie to cholernie trudne zadanie.
   - Iker i ja planujemy pobrać się w Stanach. - Sara, przytuliła się do niego, patrząc na mnie i Gabi, tak jakby chciała sprawdzić jakie wywarła wrażenie.
   - Przecież nie jesteście Amerykanami.- zauważył dziadek.
Gabi zaśmiała się zasłaniając usta serwetką, a Unai posłał Sarze wredny uśmieszek.
   - Jesteśmy obywatelami świata, Iker jest znany wszędzie.- odpowiedziała chłodno.
   - Natomiast ciebie,moja urocza bratówko nie znają jeszcze w Mozambiku. - zakpił Unai.
  Gabi, była na granicy eksplozji ze śmiechu, natomiast ja i Iker milczeliśmy. Łączyła nas cisza, bo oboje w tym momencie tylko ciałem uczestniczyliśmy w tych wydarzeniach.
   - A ciebie nie znają nawet Hiszpanie. - Sara odcięła się młodszemu z braci Casillas.
   - Touche, kochaniutka.- Unai wzniósł kieliszek w geście toastu.- Zdrowie mojego brata i jego przyszłej małżonki, obywatelki świata.
Sara, miała ochotę go zamordować a dziadek ochoczo wzniósł swój kielich, podobnie uczyniła Gabriela. My z Ikerem, robiliśmy wszystko mechanicznie.


Iker 

   Dusiłem się jej obecnością. Przez ten tydzień zrozumiałem, że nie potrafię już żyć z Sarą i zwykła kolacja z nią i moją rodziną, wywołuje u mnie głęboką frustrację. Robiła wszystko na pokaz, każdy gest i pocałunek były idealnie wystudiowane pod publiczkę. Unai, jak zwykle nie dawał za wygraną, denerwując ją i zaczepiając. Julio, również nie krył tego, że nie aprobował jej jako mojej narzeczonej, ale zachowywał się nienagannie i bardzo grzecznie. Gabriela, którą znałem przelotnie, raczej podzielała zdanie mojego brata a Neva milczała.
    Nie patrzyła w moją stronę, tak jakby bała się, że z jej spojrzenia wyczytam za dużo i wykorzystam tę wiedzę.
   Po kolacji, siedzieliśmy na patio. Neva, wtuliła się w objęcia dziadka, tak jakby chciała szukać u niego pocieszenia, Sara zawiesiła się na mnie a Unai i Gabi ewakuowali się do ogrodu.
   Ta parka była siebie warta, ale przynajmniej zachowywali się zdrowo i szczerze. Nie odpowiadało im zachowanie Sary, więc nie próbowali udawać, że chcą słuchać jej monologu o Ibizie i innych słynnych miejsach.
   - Idę do siebie. - Neva, podniosła się całując dziadka w policzek.- Boli mnie głowa dziadku. - Dobranoc.- pożegnała się z nami.
Patrzyłem na nią, gdy odchodzi, mając ochotę zatrzymać ją i mocno objąć.
   - Ja też już pójdę.- Julio podniósł się z ratanowej sofy, zmierzając do domu.
   - Jaka ta twoja rodzina nieuprzejma. - prychnęła Sara
   - Po czym wnosisz?- zapytałem lekko zirytowany.
   - Przy kolacji Unai zachowywał się jak cham, ta pracownica hotelu cały czas głupkowato chichotała, twój wuj mnie nie lubi a ta mimoza cały czas milczy.
   - Nie nazywaj jej tak.- wybuchnąłem.
   - Niby dlaczego? Aż tak ci na niej zależy?- zapytała mnie ze złością.
   - Przestań. - odpowiedziałem zrywając się z kanapy. - To moja kuzynka a ci niewychowani ludzie, to rodzina.
   - Jaka rodzina?! Łączy was tylko nazwisko. - odburknęła. złośliwie.
   - To moja rodzina. - zaakcentowałem ostatnie słowo.
    Poszedłem do pokoju, zostawiając ją samą. Czułem, jak złość tłumiona przez ostatni rok wypływa ze mnie niczym groźna trucizna. Gromadziłem to w sobie, wszystko tłamsząc a teraz ledwie powstrzymałem się by to nie eksplodowało.
   Po kilku minutach, Sara pojawiła się w mojej sypialni, przybrana li i jedynie w złoty wisior z brylantem. Przylgnęła do mnie, niczym bluszcz pnący się po starym murze. Dotyk jej dłoni na mojej szyi, pocałunki składane na ustach to wszystko nic nie znaczyło. Nie czułem nic, nie wywoływała mnie mnie żadnego poruszenia. Na początku znajomości, prawie nie wychodziliśmy z łóżka, potem też nie najgorzej wiodło nam się w sypialni, ale teraz nie chciałem jej dotyku.
   Gdy wpiła się w moje usta, machinalnie przyciągnąłem ją do siebie a potem nagle przerwałem kontakt.
Trzymałem ją na wyciągnięcie ręki a ona patrzyła na mnie kocimi oczyma, zła i sfrustrowana. Tak, musiała wyglądać Hera, zdradzana przez Zeusa. Kobieta, która była skłonna do krwawej wendety.
   - Już cię nie podniecam?- ryknęła ze złością.
   - Nie mogę, Saro.- powiedziałem udręczony. - To koniec.
   - Koniec? Tak po prostu?
   - Nie potrafię inaczej, wybacz. - zostawiłem ją samą, wściekłą, odrzuconą i niezaspokojoną seksualnie.
   Przez okno w hallu, słyszałem jak Unai odjeżdża samochodem wuja a na siedzeniu obok znajduje się Gabriela.
   Mogłem spokojnie wyjść nad ocean i tam wszystko przemyśleć. Coś w moim życiu się skończyło, ale byłem pewien, ze postąpiłem słusznie.
Ocean szumiał złowrogo a na piaszczystą plażę, raz po raz wtaczały się spienione wściekle bałwany morskie. Spojrzałem w niebo, jak miliony gwiazd skrzyło się nade mną, niczym diamenty rozsypane na atłasowym granacie nieba.
Postanowiłem.
   Wracałem do domu, pewny że moje uczucia nie mogą być tylko mrzonką i głupotą.
Gdy przechodziłem przez ogród, dostrzegłem światło w zachodniej części ogrodu, tam gdzie znajdował się stary domek na drzewie.
   Konstrukcję, wybudował Julio dla Nevy i jej brata Adama, gdy spędzali u niego wakacje. Kilka razy wyciągałem stamtąd Unaia, gdy nie chciał zejść na obiad. Miałem pewne podejrzenia i postanowiłem przekonać się, czy moje domysły są słuszne.

Neva

   Nie mogłam usiedzieć w pokoju, targały mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszyłam się, że będę miała idealny pretekst ku temu, żeby unikać Ikera. Z drugiej jednak, było mi cholernie ciężko bo widok jego w objęciach narzeczonej, ranił moje serce. Czy odczuwanie pożądania do kogoś, kogo nie widziało się osiem lat a potem przebywało z nim niecałe dwa tygodnie jest zdrowe? Możliwe, że nie ale ja czułam jakby jakaś niewidzialna siła pchała mnie do niego.
   Wyszłam z domu, szukając schronienia w starym domku na drzewie. To miejsce, było moim azylem w czasach dzieciństwa i potem, gdy chciałam pomyśleć.
Ogrodnik dziadka, Pedro sprzątał tutaj więc mogłam położyć się na starym materacu nie dostając napadu alergii.
Dziadek, wybudował  domek tak, że za sufit robiło sporej wielkości okno, takie jakiego używa się w budowie pokoi na poddaszu.
   Otworzyłam je na oścież, patrząc w niebo rozświetlone przez diamentowe punkciki. To dzisiaj była noc spadających gwiazd. Nie chciałem przegapić tego spektaklu, a to było jedyne miejsce w którym nikt mi nie przechodzi. Leżałam tak, wsłuchując się w szumiący ocean, obserwując jak jedna po drugiej, spadają po granatowym nieboskłonie.
Nie zauważyłam, że ktoś wszedł do domku, dopóki nie odwróciłam się w stronę drzwi.
Stał tam Iker. Nie odzywał się, ale z jego spojrzenia można było wyczytać wiele.

__________________________________________________________________________
Przepraszam dziewczęta za poślizg, oraz błędy jeśli jakiś się doszukacie. Cierpię teraz na chroniczny brak czasu i nawet teraz dodaję rozdział w biegu.
Życzę Wam miłego czytania :) 
                                                                        Buziaki Fiolka :*

13 komentarzy:

  1. Rozumiem Twój brak czasu! Mam to samo, chociaż niby dalej są wakacje.
    Wracając do rozdziału. A to Sara! Ygh, nie lubię jej bardziej jak Pilar Rubio, a to brzmi strasznie. Sobie wymyśliła romans Ikera z kuzynką (prawie trafiła, ale wydawało mi się, że jest taka głupia, że nie zauważy) i raczyła pojawić się w domu Julia. Ta baba ma normalnie jakiś problem ze sobą.
    Szkoda mi strasznie Nevy, bo przez Sarunię zachowuje się jakby nie była sobą. No kurde, tak nie powinno być.
    Całe szczęście Iker ukrócił temu wszystkiemu. Żegnaj, Saro, możesz nie wracać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U ciebie Sara to strasznie wredna istota i o wszystko zazdrosna ale na szczęście Santo już to z nią zakończył więc teraz czekam co dalej się potoczy w domku :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Jak Iker może wytrzymać z Sarą? Przecież to czyste zło! Jest taka pusta, złośliwa i zapatrzona w siebie. Widać, że jest z Santo dla sławy. Najlepiej dla bramkarza byłoby zerwanie z nią. Teraz to ja nie dziwie się, że Iker rzuca się na młodszą kuzynką. Z taką wiedźmą to nawet sam diabeł, by nie chciał się wiązać. Czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże! *____*
    Według mnie to najlepszy rozdział jak dotąd. Sara, jak ja jej nienawidzę. Dobrze, że Iker postawił cała sprawę jasno. Unai i Gabi, aww, uroczy są ; 3 Nie moge doczekać się dalszej części ten sceny w domku na drzewie. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No i Sara poszła w odstawkę. Teraz Iker musi przekonać Nevę, że stopień ich pokrewieństwa jest naprawdę bardzo, bardzo, bardzo znikomy - wręcz żaden.
    No nic, zobaczymy, co się jeszcze w tym domku na drzewie wydarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, mam jedynie nadzieję, że rozdział pod tytułem Sara jest już ostatecznie zamknięty. Ta dziewczyna chyba ma problemy psychiczne. Nie dziwię się, że Iker ją zostawił, przecież nikt na jego miejscu by nie wytrzymał z takim czymś. Jestem cholernie ciekawa co wydarzy się w tym domku na drzewie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech Iker wrzuci tę cholerną Sarę do morza. Albo co. Paskudny babsztyl, brrr. Neva byłaby tysiąc razy lepsza dla niego, więc mam nadzieję, że nie poprzestaną w tym domku na gapieniu się na siebie :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że Sara zrobiła nalot;D
    Coraz bardziej jej nie lubię i aż się dziwię, że była na tyle inteligenta żeby się zorientować że między Ikerem a Nevą jest coś więcej. Uwielbiam Unaia i to jak za każdym razem dogryza pannie Carbonero. Iker i Neva chcą chyba udawać, że nic między nimi nie ma, pytanie jak długo jeszcze dadzą radę oszukiwać samych siebie. No i skończyłaś w takim ciekawym momencie, mam nadzieję że w tym domku pod gwiazdami w końcu dadzą ponieść się emocjom;D
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  9. hohoho, wreszcie Iker zerwał z Sarą hihihihihihihihihihihihihihih xDD
    kurczę, niech pogadają szczerze (Neva i Iker w sensie)
    + zapraszam na epilog! www.smak--zycia.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ah! Dziewczyno! ale ty mącisz! To takie złe, że są kuzynostwem i nadal mam mieszane uczucia co do tego, ale niech będzie. Wytrwale będę czytać, bo mnie aż w środku nosi co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubisz mieszać - i to mi się podoba! ;) Właściwie to nie mam nic do Sary, ale w tym opowiadaniu jakoś jej postać nie przypadła mi do gustu i przypuszczam, że nie ja jedna mam tylko takie zdanie. Trzeba być ślepym by faktycznie nie zauważyć, że między Ikerem a Nevą coś iskrzy, coś się święci. Iker zakończył w końcu swój związek, więc może teraz będzie szczęśliwy z osobą, na której mu zależy?
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Iker bardzo dobrze postąpił. Sara jest strasznie irytująca. To po prostu dalej nie mogło trwać.
    Trzymam kciuki za Nevę i Ikera. ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dobrze, że Iker rozstał się z Sarą. Mam nadzieję, że teraz pomiędzy nim, a Nevą zacznie się wiele dziać ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar zostawić komentarz typu-"Fajny blog, zapraszam do mnie!" to oszczędź sobie stukanie w klawiaturę.
Do reklamowania twórczości służy zakładka SPAM!
Fiolka :)