poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział IX

Neva

    Gdy zobaczyłam Ikera, czule obejmującego i całującego swoją(podobno) eks narzeczoną, miałam ochotę wpaść do pokoju z piekielną awanturą. Zamiast tego, spojrzałam na niego z tęsknotą, czując jak płacz dławi mnie w krtani.
    Uciekłam. Nie potrafiłam znieść tego, że po nocy spędzonej ze mną, całuje inną kobietę.
Pamiętam z dzieciństwa bajkę Disneya, na której punkcie oszalałam. Była to Mała Syrenka w której córka króla mórz- Ariel, zakochała się w ludzkim księciu Eryku. Poświęciła dla miłości do niego swój głos a potem patrzyła, jak on zaręcza się z inną kobietą. Pamiętam chwilę w której moje dziecięce serduszko, ścisnęło się z żalu na widok nieszczęścia Arielki. Teraz czuję się podobnie, ale Sara nie jest złą czarownicą morską i nie mogę liczyć na to, że Iker wybierze mnie. Szczęście jest zarezerwowane dla nielicznych, ja muszę przełknąć łzy i iść dalej z podniesioną głową. Muszę zapomnieć o Ikerze, bo jest dla mnie niedostępny.
    Czym prędzej zapakowałam do torby szczotkę do zębów, najpotrzebniejsze kosmetyki, bieliznę na zmianę i piżamę. Nie mogę mieszkać u dziadka i patrzeć jak Iker jest z Sarą. Nie ścierpię widoku ich szczęścia.
Być może jestem kompletną egoistką, ale inaczej nie potrafię, moje serce właśnie rozpada się na milion kawałków.
    Wybiegłam z pokoju myśląc o tym, co powiem dziadkowi, Gabrieli i Unaiowi. W głowie układałam plan, dzięki któremu będę pojawiać się u Julia sporadycznie. Dociągnę jakoś do wyjazdu Ikera a potem wrócę pod opiekuńcze skrzydła dziadka.
Wychodząc z pokoju, spotkałam Mercedes ścierającą kurze z obrazów i mebli w korytarzu.
    - Merche mam do ciebie prośbę.- zagaiłam ją.
Spojrzała na mnie brązowymi oczami, które wiele w życiu widziały i wiele przeszły.
    - Co się stało, kochanie? - zapytała z troską.
    - Wyprowadzam się do hotelu na kilka dni. - powiedziałam pośpiesznie. - Gabi po południu leci z Unaiem do Funchal,żeby dopilnować kampanii reklamowej nowego hotelu dziadka, ja muszę zająć się bieżącymi sprawami. Będę pracowała po godzinach i nie ma sensu, żebym wracała na noc do domu. - wyjaśniłam.

Mercedes spojrzała na mnie z lekkim niedowierzaniem, ale na moje szczęście nie drążyła tematu.
    - W mogę ci pomóc koteczku?
    - Mogłabyś spakować moje cichy i poprosić Miguela, żeby przywiózł do hotelu?
    - Jak sobie życzysz. Dziadek wie?
    - Powiem mu w pracy.
    - A Iker?- zapytała.- Unai pojechał a ty chcesz go zostawić z tą diablicą?- Hiszpanka wzięła się pod boki.     - Nie ładnie z twojej strony.
    - Ta diablica to jego narzeczona, Merche. Muszą pobyć trochę ze sobą a ja nie jestem im do niczego potrzebna. - mruknęłam.
Miałam nadzieje, że nie zdradzę się ze swoimi uczuciami do kuzyna.
    - Jak uważasz słonko. Zapakuję ci wszystko i na wieczór będzie czekało na ciebie w hotelu.
Ucałowałam ją w rumiany policzek a potem wyszłam z domu, rozglądając się czy gdzieś w pobliżu nie ma Ikera.


Iker

    Uciekła. Wyprowadziła się z domu wujka do hotelu, po tym jak zobaczyła mnie i Sarę. Miałem ochotę walić głową w ścianę w dodatku moja eks, nie odstępowała mnie na krok.
Jaki ze mnie facet, że nie potrafię zerwać z kobietą raz a dobrze?
   Właśnie siedziałem nad basenem, patrząc jak Sara opala się z drinkiem w dłoni, zamiast wsiąść w samochód i popędzić do Nevy z wyjaśnieniami.
Ciało Sary, zakrywało skąpe, różowe bikini a jej oczy przesłaniały wielkie przeciwsłoneczne okulary.       Wyglądała seksownie i ponętnie, byłem tego świadom, ale zupełnie na mnie nie działała. To jakby wcześniej zauroczyła mnie czarami a potem ktoś pstryknięciem przerwał zaklęcie i dostrzegłem, że to nie miłość.
    - Iker, mógłbyś posmarować mi plecy olejkiem?- zapytała ze słodyczą w głosie.
    - Już idę.- mruknął znad gazety sportowej.
Uśmiechnęła się do mnie, przekręcają się na brzuch. Gdy już się ułożyła, jej prawa ręka rozpięła zapięcie stanika a ona odrzuciła go na płytki.
   Odwróciła się do mnie, posyłając mi roznamiętnione spojrzenie. Zielone, nie przesłonięte przez szkła okularów, patrzyły na mnie jak na obiekt typowo seksualny. Sara zachowywała się jak wygłodniała kotka, polująca na swoją ofiarę. Czy ja jednak byłem bezwolną zwierzyną?
Nie do cholery!
    - Ubierz się!- powiedziałem nazbyt nerwowo.
Sara podniosła się a moim oczom ukazały się jej pełne piersi. Efekt pracy chirurga plastycznego do którego udała się zaraz po poznaniu mnie.
    - Nie podobam ci się?- zapytała smutna. - Zrobiłam je dla ciebie, oddałabym wszystko żeby było między nami jak dawniej. - niewzruszona podeszła do mnie oplatając moją szyję ramionami.
    - Saro, powiedziałem ci wczoraj. Nic z tego nie będzie, ja cię już nie kocham...- rzekłem udręczony czując jej oddech na mojej szyi.
    - Kochasz...nie mogłeś zapomnieć tak łatwo. - szeptała mi do ucha.- Pamiętasz jak kochaliśmy się w szatni Realu?
   Przez mój umysł przeleciało wspomnienie, w którym zostałem z Sarą sam na sam w szatni klubu. Wszyscy już wyszli a sprzątacze mieli pojawić się za jakiś czas. Byłem zły i sfrustrowany po nieudanym meczu a Sara jako dziennikarka i moja dziewczyna miała tam wstęp. Zaczęliśmy się całować a potem powiedziała mi, że nie ma pod spódniczką majtek. Zachowałem się jak wygłodniały samiec, zwierzę i wziąłem ją na ławce pod szafkami. Czułem się potem jak idiota, ale jej to widocznie nie przeszkadzało. Poprawiła ubranie i makijaż a potem pojechała na wieczorne wydanie wiadomości sportowych.
   Na wspomnienie tego wydarzenia, wrócił mi rozum. Odsunąłem się od niej a potem schyliłem się po jej stanik, rzucając go w stronę właścicielki.
- Ubierz się.-powtórzyłem. - Powiedziałem ci, że nie możemy być nadal parą. Nie zrywam z tobą publicznie, bo wiem, że media nas osaczą. Nie chcę robić wujkowi nieprzyjemności i nalotu papsów. Po powrocie do Madrytu ogłosimy zerwanie zaręczyn.
    - Nie możesz mi tego zrobić!- jęknęła zapłakana.
    - Muszę. - powiedziałem chłodno i poszedłem nad ocean.


Tydzień później 


Neva

   Przez tydzień nie wyściubiłam nosa z hotelu, tonąc w milionie papierzysk i odbierając niekończącą się ilość telefonów i maili. Bez Gabrieli było mi ciężko, ale razem z Unaiem musieli ogarnąć sprawę w Funchal.
Od długich siedmiu dni nie miałam kontaktu z Ikerem, chociaż wiem, że próbował do mnie dzwonić. Wysłał nawet maila, ale jeszcze nie znalazłam siły, żeby go przeczytać. Praca pozwalała mi zapomnieć ,o tym co wydarzyło się między nami a potem czego byłam świadkiem pomiędzy nim a Sarą.
   Dziadek, powiedział mi że Iker rozstał się z Sarą a ona wyprowadziła się do hotelu. Nie wybrała jednak El Dorado, ale konkurencję do której wcześniej przeniósł się Jason Larkin.
Nie zmieniało to jednak sytuacji między mną a Ikerem. Nie możemy być razem, a ja w tej chwili nie jestem w stanie normalnie z nim rozmawiać.
    Właśnie wróciłam ze spotkania biznesowego w centrum, gdy niebo pokryły burzowe chmury a z nieba lunął rzęsisty deszcz. Byłam już niedaleko hotelu, zasłaniając się tylko torebką.
Wpadłam do  foyer w chwili, gdy błyskawica przecięła niebo a potem usłyszałam gwałtowny grzmot.
Wgramoliłam się do windy, robiąc w niej kałużę wody, która skapywała z moich przemoczonych ubrań.
   Gdy dotarłam na najwyższe piętro, do apartamentu naszej rodziny, zrzuciłam z siebie wszystko i czym prędzej pognałam pod prysznic.
Nie miałam siły na rozmyślanie o mojej beznadziejnej sytuacji uczuciowej, padłam na łóżko wyczerpana fizycznie i psychicznie. Sen spłynął na mnie niczym błogosławieństwo.
   Obudziłam się w środku nocy, zlana potem z głową ciężką, jakby była odlana w ołowiu. Próbowałam wstać z łóżka, ale kończyny miałam jak z waty. W końcu, jakoś udało mi się zwlec i poczłapać do łazienki. Oblałam twarz zimną wodą, łyknęłam środki przeciwgorączkowe a potem wróciłam do łóżka. Zasnęłam ponownie, budząc się co kilkanaście minut i majacząc. Dalszego ciągu wydarzeń nie pamiętam, bo gdy następny raz się obudziłam stał nade mną zaniepokojony Iker.


Iker

    Neva, unikała mnie jak diabeł wody święconej. Próbowałem się z nią skontaktować, dzwoniłem, wysyłałem smsy i maile, byłem nawet w El Dorado. Nic z tego.
Za każdym razem dowiadywałem się, że panna Casillas jest na spotkaniu, albo nie ma czasu mnie przyjąć. Raz czekałem na nią pod hotelem, ale wyszła bocznym wyjściem a potem przestałem ją nachodzić.
    Dzisiejszego wieczoru, miałem jednak przeczucie, że jest z nią coś nie tak. Wsiadłem w taksówkę i bez pytania kogokolwiek udałem się do apartamentów rodziny Julia.
Może jest to złe, ale wykradłem wujkowi kartę otwierającą drzwi. Musiałem tak zrobić, inaczej Neva będzie mnie unikała aż do mojego powrotu. Zostały mi dwa tygodnie a potem muszę wracać do Madrytu.
   Gdy bylem już przed drzwiami do prywatnej windy, przejechałem nimi po skanerze a one otworzyły się bezszelestnie.
Podjechałem wprost do hollu apartamentu a potem skierowałem się do głównej sypialni.
W pomieszczeniu panowały egipskie ciemności. Wymacałem ręką kontakt a gdy światło rozbłysło zobaczyłem Nevę.
    Leżała skulona na łóżku a jej czoło i skronie pokrywały krople potu. Trzęsła się przez sen, trzymając kurczowo polarowy koc. Dotknąłem jej czoła, uświadamiając sobie, że jest rozpalona do czerwoności. Czym prędzej złapałem po słuchawkę, polecając recepcjonistce zadzwonić po lekarza albo pogotowie. W szafce łazienkowej znalazłem termometr, prawie biegnąć do Nevy.
Miała prawie 40 stopni celsjusza. Ściągnąłem z niej piżamę, obnażając ją całkowicie. Tydzień temu, pieściłem jej nagą skórę a teraz niosłem ją do łazienki, tuląc do swojego ciała.
Ostrożnie usadziłem ją w wannie a potem odkręciłem kurki z letnią wodą. Obudziła się na chwilę, uśmiechnęła się a potem zaczęła majaczyć.
    - Iker... - wyszeptała spieczonymi wargami. - Święty na każdy czas.
    - Masz gorączkę...- powiedziałem spokojnie.
Zachwiała się zsuwając się w dół, ale w ostatniej chwili zdążyłem ją złapać.
    - Naprawdę? Nie jesteś halucynacją? Gdzie Sara?- zapytała chichocząc. - Wyskoczy mi zaraz zza umywalki? Ha ha ha...
    - Nie ma tutaj Sary. - odpowiedziałem.
    - Nie? Szkoduchna. Mielibyśmy trójkącik. Ściągaj gacie i wskakuj do mnie. Jestem taka rozpalona, dam ci trochę ciepła. Popatrz.- spojrzała w stronę drzwi. - Pada śnieg!
    Majaczyła bredząc kompletne głupoty. Raz śmiała się w głos a raz płakała. Po kąpieli, wyciągnąłem ją z wanny, owijając grubym ręcznikiem. Nie mogła ustać na nogach, jedną ręką trzymałem ją w pasie a drugą próbowałem zawinąć. Gdy w końcu mi się udało, zabrałem ją na ręce i wyniosłem do sypialni. Leżała na łóżku chichocząc, potem znowu zaczęła płakać.
    Znalazłem dla niej czystą koszulkę i spodenki a potem podałem proszki na gorączkę. Wypiła posłusznie i znów zapadła w sen. Po godzinie przyjechał lekarz, dając jej zastrzyk na zbicie temperatury i wypisując receptę na antybiotyki.
    - Angina. - stwierdził - Trzeba z nią posiedzieć a gdy się wybudzi podać coś letniego do picia. Lekka dieta i dużo płynów. - powiedziawszy to wyszedł zostawiając mnie samego.
    Nie chciałem budzić dziadka Nevy, równie dobrze mógł dowiedzieć się o wszystkim rano. Położyłem się obok niej, przytulając ją do siebie. Czułem jej kruche ciało, które w powoli zaczynało wracać do właściwej dla człowieka temperatury.


Neva


     Obudziłam się nad ranem, czując jak czyjaś dłoń obejmując mnie w pasie, jednocześnie przygniata mnie do materaca.
    Próbowałam przełknąć ślinę, ale w gardle miałam jedną wielką ranę, tak jakby ktoś wsypał mi do niego tłuczone szkło.
Spojrzałam na miejsce obok mnie i zamarłam z przerażenia. Mężczyzną z którym spalam był Iker, nie był jednak nagi a kompletnie ubrany. Próbowałam się wyswobodzić, ale ramię ani drgnęło. Drgnęły natomiast powieki mojego kuzyna a potem nasze spojrzenia spotkały się obok siebie.
    - Hej. - uśmiechnął się pogodnie. - Lepiej się czujesz?- zapytał łagodnie.
    - Ho...so...co...ty tutaj robisz?- wychrypiałam a potem z moich oczu poleciały łzy. Moje gardło było tak podrażnione, że przy każdej próbie powiedzenia czegokolwiek, od razu kuła mnie krtań a z oczu leciały łzy.
    - Nic nie mów, masz anginę ropną.- odpowiedział- Zaopiekuję się tobą.
Pokręciłam głową.
    - Nie.- zdołałam wychrypieć.
    - Daj spokój, jesteśmy rodziną.
Rodziną? Kochaliśmy się a on uważa nas za rodzinę?!
    - Nie!- powiedziałam głośniej.
    - Neva... nie unoś się honorem, dobrze? Wiem, co widziałaś i domyślam się jak to wyglądało. Pocałowałem Sarę, nie będę zaprzeczał, ale dzień wcześniej rozstaliśmy się w niezgodzie. Chciałem ostatecznie się z nią pożegnać, nie czuję do niej absolutnie nic, ponad to, że jest mi jej szkoda.
    - Nie...prawda...Nieprawda!- próbowałam się z nim kłócić.
    - Prawda! Teraz jesteś ty... Kochaliśmy się nie pamiętasz?- zapytał. - Nie możesz ode mnie uciekać. Jesteśmy na siebie skazani ty i ja, więc nie próbuj kombinować. Sara, nic dla mnie nie znaczy, ty jesteś najważniejsza. - jego głos stał się czuły i delikatny.
   Iker nic nie robił sobie z tego, że jestem chora i mogę go zarazić. Pochylił się nade mną całując moje spierzchnięte wargi.
Potem bez słowa, przysunął się do mnie i przytulił, potwierdzając swoje wyznanie czynami.
Skapitulowałam.


___________________________________________________________________
Kolejny rozdział przed Wami. Życzę miłego czytania. 

                                                                Pozdrawiam Fiolka :*

11 komentarzy:

  1. Biedna Neva :( Ale jest przy niej Iker. Rany Julek, on ją normalnie kocha! Niechże się ta dziewczyna pozbędzie wątpliwości.
    Urlop się Casillasowi kończy, więc byłoby zdecydowanie dobrze, gdyby sytuacja między nimi się wyklarowała. I oczywiście wiadomo o jakiego typu rozwiązanie nam chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, na miejscu Nevy pewnie zachowałabym się tak samo, praca pozwoliła jej chociaż na chwile przestać myśleć o Ikerze, ale na dłuższą mete by to nie wypaliło. Dobrze, że bramkarz zjawił się w hotelu i pomógł bohaterce, mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią i będzie sielanka :D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Neva niech się nie opiera, Iker na pewno ją kocha! i dobrze, że rzucił ten sos do spaghetti, tę carbonarę paskudną! Obrzydliwe babsko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na niebieską napisałam więc mogę skomentować twój rozdział no cóż Iker, czasami mimo że jesteś "Święty" to jesteś idiotą ale pomysłowy z podkradnięciem tej karty ;D
    Biedna Neva mam nadzieje że jakoś się szybko wyleczy przy takim wsparciu Ikera i ten pocałunek uuuu...
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. troche za dużo dramy, takiej troche jak ze zmierzchu, ehh, wolałam ikera i nevę zanim pojawiła się sara i ich zniszczyła/zmieniła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakkolwiek obejrzałam Zmierzch i nawet pokusiłam się o przeczytanie tego gniotu, tak sorry, ale nie łapię zależności pomiędzy Ikerem a Bucwordem i Nevy jako Mimozy.
      A co do dramy... To jest opko, więc fabuła musi być dramatiko :D

      Usuń
  6. haha, no widzę, że nie było zbyt fajnie szczególnie jak Neva zachorowała -.-
    Ale Iker się nią zajął! ;d
    Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Iker to jednak ma wyczucie! Gdyby nie jego przeczucie to pewnie z Nevą byłoby o wiele gorzej. Sara znów wkurza, ale to nic nowego! Nie rozumiem, jak ona może być tak głupia i natrętna? Mam nadzieję, że już wkrótce zniknie z życia Ikera! Poza tym rozwalił mnie tekst o jej sztucznych cyckach! Heh! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dobrze mieć takiego opiekuna w chorobie, jakim jest Iker ;) Mam nadzieję, że Neva wyzdrowieje i wyjaśnią sobie wszystko z El Santo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że Iker zaopiekował się Neva. Niech walczy o miłość, pomimo tych przeciwności. Mam nadzieję, że Sara odpuści... Oby za niedługo nastała sielanka ;D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. WTF?! Czemu mój komentarz się nie dodał?! Jebnięty telefon -.-
    W każdym razie, rozdział świetny. Biedna Neva... ale dobrze, że Iker jest przy niej i kocha tak bardzo, bardzo mocno <3 Sara mam nadzieję, że odpuści, bo jest strasznie irytująca. Hahahahahah, a obrazek na koniec notki: przeboski xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar zostawić komentarz typu-"Fajny blog, zapraszam do mnie!" to oszczędź sobie stukanie w klawiaturę.
Do reklamowania twórczości służy zakładka SPAM!
Fiolka :)