czwartek, 14 listopada 2013
Rozdział XIV
Cztery miesiące później
Iker
Minął równy rok od chwili w której widziałem Nevę po raz ostatni. Każdego dnia zastanawiałem się nad tym, czy jest szczęśliwa i czy jeszcze kiedyś ją zobaczę. Unai zaręczył się z Gabrielą, planując ślub w Boże Narodzenie. Ja również byłem zaręczony, ale wizja prowadzenia Sary do ołtarza przerażała mnie bardziej, niż wyimaginowany stwór, który mieszkał pod moim dziecinnym łóżkiem.
Bałem się tego małżeństwa, bo wiedziałem, że nie będę z Sarą szczęśliwy. Papierek i przysięga w kościele nie zmienią naszego życia. Oboje dusiliśmy się w tym związku a jedyną nicią łączącą nas był Iago.
Nasz synek skończył osiem miesięcy i przez większość swego życia nie widywał matki. Sara po wakacjach na których leczyła depresję poporodową od razu rzuciła się w wir pracy. Udzielała mnóstwo wywiadów w których zachwalała macierzyństwo, wylewając przy tym potoki sacharyny i czułości pod adresem małego.
Gdy wracała do domu, najczęściej Iago już spał a ona szykowała się na bankiet, albo kolację z przyjaciółkami.
Po takich imprezach wślizgiwała się do mojego łóżka, pragnąć czułości i pieszczot, ale nie potrafiłem całować jej chłodnych warg myśląc przy tym o innej kobiecie. Finałem jej chęci zaciągnięcia mnie do łóżka, najczęściej była karczemna awantura.
- Znowu to samo!- krzyczała ze łzami w jasnych oczach. - Nie chcesz się ze mną pieprzyć, bo jestem gruba po urodzeniu twojego syna! Twojego, Iker!
- Nie mów tak, Saro. To coś innego, wiesz doskonale dlaczego jesteśmy razem.- powtarzałem jak mantrę.
- Nadal kochasz tę zdzirę, swoją kuzyneczkę a ona cię zdradziła! Nie powiedziała ci, że ma w Stanach narzeczonego! Teraz pewnie śmieje się z twojej głupoty! Święty, któremu własna kuzynka przewróciła w głowie a potem zostawiła go jak papierek po cukierku!
- Nie mieszaj do tego Nevy. - powiedziałem mocno i dobitnie. - Nie masz prawa jej oczerniać!
- Nie? Ta mała kurewka zniszczyła naszą miłość! Wbiła się pomiędzy nas oboje, ale na szczęście uratował nas Iago.
- Nie mieszaj w to dziecka!- ryknąłem odsuwając się od niej.- Wiesz, że gdyby nie on, nigdy bym do ciebie nie wrócił!
Oczy Sary zalśniły złowrogim blaskiem. Wyglądała jakby opętał ją zły duch, rzucając się w moją stronę z chęcią podrapania mnie.
- Ty potworze!- krzyczała wijąc się i szamocząc. Wyswobodziła jedną rękę, uderzając mnie w bark. W porę obezwładniłem ją, rzucając na materac. - Spieprzyłeś mi życie a twój syn dowie się o tym, że cały czas tęsknisz za tą kretynką!
- Uspokój się!- wydarłem się równie głośni. - Kocham Iago i nie waż się nigdy zatruwać niewinności tego dziecka. Jeśli się nie zmienisz Saro, zostawię cię!
- Zabiorę ci dziecko, Casillas! Kto ci wtedy zostanie? Nikt! Nie ma przy tobie ukochanej kobiety, stracisz także syna. Zastanów sie nad tym, zanim jeszcze raz będziesz się ode mnie odsuwał.
Jej słowa były jak miliony ostrzy, które wbijają się w ciało a potem zatruwają je trucizną.
Po ostatniej z awantur Sara wyjechała na Malediwy, zostawiając mnie i Iago samych. Cieszyłem się z tego, że przez jakiś czas nie muszę jej oglądać.
Wrzesień w Hiszpanii był piękny i słoneczny, korzystając z pogody udałem się z małym na spacer. W parku nieopodal mojego domu spotkałem Xabiego, który pchał wózek z małą Nahią. Dziewczynka tak samo jak jej starsza siostra Ane, była małą kopią tatusia.
- Cześć Iker!- Xabi ucieszył się na mój widok. - Jak tam Iago?
- Jak widac ruchliwy!- wyciągnąłem syna z wózka, biorąc go na ręce. Xabi zrobił to samo z Nahią a mała na mój widok zaczęła chichotać.
- Słyszałem, że Sara wyjechała. - zaczął Alonso.
- Wyjechała jak zawsze zresztą.
- Nie układa wam się, stary.
- Nie będę zaprzeczał. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.- Ja i Sara to tylko fikcja. Jestem z nią dla Iago.- spojrzałem na synka, który ssał paluszek tuląc się do mnie. Był bardzo spokojnym dzieckiem, bał się obcych w odróżnieniu do Nahii, która gaworzyła ile wlezie, wplatając w dziecinny język nowo nabyte słówka.
- Słuchaj, lecimy jutro w odwiedziny do Cesca, bo złamał sobie rekę na treningu. Lecisz z nami?
- Z nami to znaczy z kim?
- Ramos się zadeklarował i dzwonił do mnie Villa.
- Nie wiem czy mama zostanie z Iago, ostatnio ojciec miał wysokie ciśnienie i nie mogła go zostawiać samego w domu.
- Podrzucisz małolata do nich, albo do Nagore. Ona bardzo chętnie zajmie się i nim i naszą pociechą.
- A nie będzie zła? Ostatecznie oprócz Nahii macie jeszcze Jona i Anę.
- Nagore? Widziałeś ją, żeby była zła? To anioł nie żona i na pewno będzie mogła przygarnąć do naszej trzódki również Iago. - zaśmiał się Xabi.
Przyznam szczerze, że kamień spadł mi z serca. Chciałem pojechać na dwa dni z kumplami, nie myśleć o tym, że mam nieudane życie uczuciowe i pobyć trochę z przyjaciółmi.
- Wchodzę w to. - uścisnąłem Xabiemu rękę. - A teraz przepraszam cię, ale widzę że Iagowi chce się spać. Podjedziemy jeszcze po kaszkę i do domu.
- Ja tu się jeszcze pokręcę a potem wybiorę dzieciaki ze szkoły.
- To do zobaczenia rano.
- Na razie kapitanie!- Xabi zasalutował idąc w przeciwną stronę parku.
Neva
Julia skończyła przedwczoraj cztery miesiące. Z tej okazji Cesc, który był także jej ojcem chrzestny, podarował jej miniaturkę swojej klubowej koszulki i takie same spodenki. Wzruszyłam się tym gestem i niechybnie bym się popłakała, gdyby Fabregas nie zaczął mnie rozśmieszać. Muszę przyznać, że w ciągu ostatniego roku Cesc stał się dla mnie człowiekiem, bez którego nie potrafiłam funkcjonować Nie byłam w nim zakochana, ani on we mnie, ale oboje dodawaliśmy sobie otuchy, byliśmy parą samotnych rodziców, którzy nawzajem sobie pomagali. Gdy miałam doła, Fabs dzwonił do niani a my szliśmy na kolację a potem do kina. Dzięki niemu odkryłam jak piękna i przyjazna potrafi być Barcelona i jej mieszkańcy. Poznałam przyjaciół Cesca, Gerry'ego i Shakirę, a resztę chłopaków kojarzyłam z widzenia. Nie byłam częstym gościem na Camp Nou a to za sprawą wszędobylskich reporterów, którzy od razu utożsamiliby mnie z dziewczyną Cesca a prasa trąbiłaby o tym na prawo i lewo.
W Barcelonie figurowałam pod nazwiskiem mojej matki, nikt nawet mój najlepszy przyjaciel nie wiedzieli, że nazywam się Casillas.
Iker, nie szukał mnie więcej a ja wiedziałam o tym, że urodził mu się synek Iago. Czasami zastanawiałam się, czy jest szczęśliwy i czy Sara wybaczyła mu związek ze mną, ale dla swojego własnego dobra, wolałam nie zagłębiać się w temat ich narzeczeństwa. Tamten okres minął bezpowrotnie. Wiem, że nie będe mogła ukrywać się przez całe życie, ale Barcelona stanie się moim domem na najbliższy czas.
Skoro mała dostała koszulkę to musiałyśmy iść na mecz. Jakoś wybłagałam Cesca, żeby nie siedzieć na widoku, tłumacząc się tym, że nasza obecność wzbudziłaby niepotrzebne plotki. Ostatecznie siedziałyśmy w przyciemnianej loży z której nikt nie miał prawa nas zobaczyć. Była to może moja fanaberia, ale nie chciałabym żeby Iker wiedział gdzie aktualnie przebywam. On ma swoje życie- ja mam swoje.
Po meczu Cesc zabrał mnie, Lię i Julię na lody do pobliskiego parku. Śmiałam się z jego głupot, gdy zzza krzaków wypruł paparazzi robiąc nam zdjęcie.
Zbladłam ze strachu, modląc się żeby gazeta z naszą "rodzinną" wyprawą nie dotarła do Madrytu.
Następnego dnia byliśmy numerem jeden okładki Marcy a ja postanowiłam przeczekać burzę i nie wychodzić w tym czasie na miasto.
Ten dzień był wyjątkowo sądny, ponieważ mój przyjaciel złamał na treningu rękę w nadgarstku. Diagnoza- dwa miesiące bez grania.
Przez mieszkanie Fabsa, przewaliła się cała Barcelona a ja robiłam za nianię, kucharkę i kelnerkę co nawet mi odpowiadało, bo nie myślałam w tym czasie o zajściu w parku. Dwa dni po złamaniu gdy radośnie sprzątałam salon, bo wczorajszej kolacji z przyjaciółmi Cesca, w mieszkaniu rozległ się brzęk dzwonka do drzwi. Odstawiłam odkurzacz chcąc sprawdzić, kto i czego zapomniał. Fabs, zabronił im przychodzić aż do przyszłego tygodnia a Maria- niania dziewczynek, wzięła je na spacer do ZOO.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w po drugiej stronie drzwi zastałam Xabiego, Sergia, Ikera i Davida Villę. Tego ostatniego nie znałam osobiście, ale będąc w połowie Hiszpanką wiedziałam kim jest.
- Neva?- zapytali unisono Ramos i Alonso.
Villa wyglądał na zaciekawionego a Iker miał minę, jakby właśnie ujrzał ducha.
- Iker...- wyszeptałam zbielałymi wargami.
- Neva, kogo to przyniosło...- zza mojego ramienia wyjrzał Cesc, uśmiechając się szeroko na widok kumpli z reprezentacji. - Oooo Madryt zawitał w moje szlachetne, barcelońskie progi. Przyjechaliście poszpiegować przed klasykiem?- zapytał złośliwie.
- Przyjechaliśmy sprawdzić, czy jeszcze się do czegoś nadajesz.- odpysknął mu Villa.- No nie trzymajcie nas w progu, chętnie byśmy weszli do środka.
Odsunęłam się automatycznie a Iker nadal na mnie patrzył, odniosłam również wrażenie, że Xabi i Sergio także oczekują wyjaśnień.
- Nevo, zapewne znasz te gęby to trzech muszkieterów z Realu i jeden taki, co zdezerterował do Atletico.
- Miło mi. - odpowiedziałam.
- Ale my się przecież znamy. - wymsknęło się Ramosowi.
Fabs, spojrzał na mnie pytająco.
- Nie mówiłaś mi, że znasz resztę kadry.
- Resztę?- zapytał Xabi.
- Neva, jest moją...- nie dokończył bo bez zastanowienie wbiłam mu się w paradę.
- Dziewczyną.- dopowiedziałam z mocą. - Jestem dziewczyną Cesca!- objęłam go w pasie, całując w usta.
Fabregas, wyglądał na zaskoczonego, ale w lot odczytał moje błagalne spojrzenie. Potem wyjaśnię mu dlaczego skłamałam.
Xabi i Sergio wyglądali na zmieszanych, natomiast twarz Ikera przybrała maskę spokoju i obojętności.
Wiem, co sobie o mnie pomyślał. Musiałam skłamać, żeby nie drążył tematu mojej ucieczki i dał mi spokój. Teraz, musiałam tylko ukryć przed nim istnienie Julii.
Goście z Madrytu, nie siedzieli zbyt długo. Fabs, umówił się z nimi na kolację a ja wymigałam się innymi obowiązkami. Po wyjściu gości, Cesc rozsiadł się kanapie nic nie mówiąc, ale jego wymowne spojrzenie mówiło mi wszystko.
Chciał poznać przyczynę tej maskarady i to, skąd znam Ikera, Xabiego i Sergia.
- Czekam.- odezwał się w końcu.
Osunęłam się na fotel z ciężkim westchnieniem.
- Xabi i Sergio znają mnie, ponieważ jestem daleką kuzynką Ikera.
- Ikera? Ale jak to przecież jesteś Amerykanką?
- To prawda, ale dziadek Ikera i mój dziadek byli kuzynami. Tak naprawdę nie nazywam się Holden, to nazwisko panieńskie mojej matki. Moje prawdziwe nazwisko brzmi Casillas, Neva Casillas Holden.
- Dlaczego to przede mną ukrywałaś?- zapytał z lekkim wyrzutem.
- Ponieważ ja i Iker rok temu mieliśmy romans. - odpowiedziałam oblewając się purpurą. - On rozstał się wtedy z Sarą a wszystko zaczęło się w na Wyspach Kanaryjskich w posiadłości mojego dziadka, Julia.
- Julia Casillasa? Tego Julia Casillasa?- zapytał coraz bardziej oszołomiony. Wcale mu się nie dziwiłam, ukryłam przed nim wiele faktów z mojego życia.
- Tak. Mój dziadek ma sieć hoteli na całym świecie a ja i mój ojciec urodziliśmy się w Chicago.
- Czy Julia to córka Ikera.
- Tak.
- Wnioskuję, że on nie ma o tym zielonego pojęcia?
- Nie wie. - spuściłam głowę a z moich oczu zaczęły kapać łzy. - Nie mogłam mu powiedzieć, bo zanim się dowiedziałam on wrócił do Sary a ona oczekiwała jego dziecka. Nie chciałam wbijać się pomiędzy ojca i dziecko.
- Neva, kochanie. - Cesc podniósł się z kanapy, klekając przy mnie i obejmując zdrowym ramieniem. - Julia, ma prawo poznać swojego ojca. Ona ma do niego takie same prawa jak mały Iago.
- Nie rozumiesz, Cesc. Wiem, że Iker byłby rozdarty pomiędzy mną a Sarą a dzieci zawsze rywalizowałyby o względy ojca.
- Dlatego chcesz pozbawić Julię czułości i opieki Ikera? To dobry facet i na pewno zaopiekowałby się tobą i nią.
- Nie o to chodzi! Ja go kocham!
- Więc o niego walcz!
- Nie mogę wchodzić w butami w jego życie rodzinne. Nie odbiorę dziecku ojca.
- Jednemu już odebrałaś.- prawda była bolesna, ale Cesc miał rację.
- Błagam nie wydaj mnie.
- A jeśli dowie się o Julii?- zapytał. - Pomyśli, że to moja córka. Nie chcę cię ranić Neva, kocham małą nie mniej od Lii w końcu jest moją chrześnicą, ale to Iker jest jej biologicznym ojcem i znając go wiem, że kochałby ją tak samo mocno jak ja kocham moją córkę. Dla ojca dziecko jest tak samo ważne i kochane jak dla matki. Zastanów się nad tym, bo potem Julia może ci tego nigdy nie wybaczyć. A teraz zmykaj się przespać, poproszę Marię żeby zaopiekowała się dzisiaj dziewczynkami.
- Dziękuję ci. - pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co.
Wyszłam z apartamentu Cesca, kierując się do sąsiednich drzwi, gdzie mieściło się moje mieszkanie. Wkładałam klucz do zamka, gdy ze schodów na przeciwko zszedł Iker. Moje serce zabiło na jego widok ale on patrzył na mnie ze złowrogą miną.
- Musimy pogadać.- powiedział ostro.
_____________________________________________________________________
Witajcie!
Przed Wami kolejna tym razem barcelońsko- madrycka odsłona historii Nevy i Ikera. Jak widzicie Fabs, nie jest obiektem westchnień Nevy i vice versa, ale nie wykluczam że udawanie pary może im się spodobać ^^ Jeszcze nie wiem jakie będzie zakończenie, ale rozważam kilka wariantów. :3
Widziałyście kretyński wąs Ikera? Wygląda dziwnie, ale ten nowy image jest podyktowany kampanią na rzecz walki z rakiem(prostaty o ile się nie mylę). Sławni sportowcy i redaktorzy sportowi zapuszczają sobie takie podkówki a la gorące lata 80 te :D Także to się naszemu kochanemu Santo chwali!
Drugie info jest pewnie zasmucające dla fanek Ramosia. Otóż Sergio postanowił się rozmnożyć!
Życzę mu pulchnego i różowego Ramosiątka!
I jeszcze jedno info!
Pragnę zaprosić Was moje kochane na nowe opko Martiny(tej od genialnego humoru w Siostrzyczkach) o... O czym dowiecie się wchodząc na Anioła w czerwonym pokoju!
Dla zachęty dodam, iż jednym z bohaterów jest obłędnie zajebisty Frank Lampard.
Pozdrawiam serdecznie!
A za to, że przebrnęłyście przez tak długi komentarz autorki. Fotka dnia!
Czyżby Iker i Sara przed nałożeniem makijażu? :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to się porobiło. I co teraz będzie? Przecież Iker nie może zostawić synka z tą godzillą, Sarą. A Neva nie może robić dziecku takiego świństwa i ukrywać przed nim taty, no! Sie namieszało, nie wiem jak ja teraz do nastepnego rozdziału wytrzymam!!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać rozmowy ikera i nevy, ta babeczka popełnia same błędy! :(
OdpowiedzUsuńTak! Tak! Tak! Iker, walcz o nią! Nie daj się tak łatwo zbyć, niech Neva się wytłumaczy, niech porozmawiają szczerze i niechże ona mu powie o córce. No bo błagam, niezależnie od tego, co Neva chce zrobić, Iker ma prawo wiedzieć, że ma dziecko, no nie?
OdpowiedzUsuńA Czesław to jednakowoż mądry człowiek jest.
buziaki :**
No nareszcie! Wręcz nie mogłam się doczekać! Ale wbrew pozorom najbardziej cieszę się, z ostatniego, tego króciótkiego fragmenciku! Iker jest zły, zależy mu i na pewno nie odpuści! Dusi się w związku z Sarą i nawet jeśli by nie chciał zranić Iago, to jak już spotkał Nevę to krew mu nie pozwoli siedzieć cicho ;) AAAA.... jak ja się cieszę!
OdpowiedzUsuńKurcze, mam nadzieję, że Iker zawalczy, a Neva odważy się i powie mu o córce. Przecież Iker ma prawo wiedzieć, że jest ojcem. Namieszało się, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wszystko wróci na właściwy tor.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Haha Przemyślenia Ikera odnośnie ślubu mnie rozłożyły :D Kurcze niech on się nie pakuje w ten związek. Nie dla Sary! Powinien ją kopnąć w dupsko, ale pewnie walka o prawa rodzicielskie ciągnęła by się w nieskończoność. Coś czuję, że Iker spotka u Cesa Neve. Co za pilni tatusiowie –kto by pomyślał :D Fajnie, że Neva ma oparcie w Fabrgasie. No, jak by się dowiedział o jej nazwisku i powiązaniach z Ikerem to by się zdziwił :D Uu… cóż za niespodzianka. Spotkali się :D Tekst Villi do Fabregasa – bezcenny :D O tym odbieraniu dziecka to trudno się z Fabregasem nie zgodzić. Gdyby Neva wiedziała, co przeżywa Iker z Sarą to na pewno wybawiła go z tego toksycznego związku bez przyszłości. Uuu zapowiada się ciężka rozmowa. A tak w ogóle to jak mogłaś skończyć w takim momencie? Fioooolka nooooo :D Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Ostatnia fotka i podpis jest w dechę :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCała akcja nazywa się Movember :) Fajnie że Iker też ją wspiera :)
OdpowiedzUsuńNo to Neva nakłamała... Ale cieszę się, że Cesc traktuje ją tylko jak przyjaciółkę. Ciekawa jestem, jak przebiegnie jej rozmowa z Ikerem...
OdpowiedzUsuń