czwartek, 21 listopada 2013
Rozdział XV
Iker
Neva, raczej nie spodziewała się tego, że zastanie mnie przy drzwiach do swojego mieszkania. W jej jasnych oczach lśnił strach i coś jeszcze, ale w tym momencie byłem tak bardzo wściekły, że to uczucie przesłaniało mi wszystko. Nawet ulgę, że w końcu mogłem ją zobaczyć i radość z tego spotkania.
Miałem ochotę paść jej do stóp i błagać, żeby już nigdy ode mnie nie odchodziła i wróciła do Madrytu.
Możliwe, że gdybyśmy spotkali się w innych okolicznościach, tak właśnie bym postąpił, ale widziałem ją z Cescem. Z moim kolegą w dodatku, tuliła się do niego, całowała i powiedziała, że to jej narzeczony.
- Musimy pogadać. - powtórzyłem już spokojniej, ale dalej gniew telepał mnie od środka.
- O czym?- zapytała chłodno. - Wszystko wyjaśniłam ci w liście. Nie czytałeś?
- Do cholery, Neva!- złapałem ją za dłoń w której trzymała klucze. Te upadły na marmurową podłogę z charakterystycznym brzękiem. Dłoń Nevy w uścisku mojej znieruchomiała a oczy mojej ukochanej wpatrywały się we mnie z niedowierzaniem.
- Iker, puść. - jęknęła cicho.- To boli.
Od razu rozluźniłem uścisk, schylając się po klucze. Wyręczyłem ją w otwieraniu drzwi, przepuszczając przodem do jej mieszkania.
Z klatki schodowej przeszliśmy do szerokiego przedpokoju z którego schodziło się dwa schody niżej, do rozłożystego salonu połączonego z tarasem.
Okno balkonowe było otwarte a jasno kremowa firanka podrygiwała w podmuchach wiatru. Cesc i Neva mieszkali na nowoczesnym osiedlu rodzinnym, niedaleko plaży. W powietrzu czuć było słonawą woń, która przypominała mi zapach Las Palmas. Miasta w którym narodziła się nasza miłość. Teraz jestem w Barcelonie w której bywam tylko w okresie, kiedy muszę walczyć o wynik boiskowy a teraz jestem tutaj, bo chcę znać prawdę.
- Jeśli skończyłeś już kontemplować mój salon, to może dowiem się o czym chcesz ze mną rozmawiać?- Neva stanęła w wojowniczej pozie. Z jej jasnych oczu biła pewność siebie i gniew.
Podszedłem bliżej, patrząc wprost w jej rozjarzone złością oczy.
- Co tutaj robisz?- zapytałem bez ogródek. - Skąd znasz Cesca?
- Mieszkam w Barcelonie i spotykam się z Ceskiem. Czy to jest prawnie zabronione? Czego chcesz Iker? Masz swoje życie, narzeczoną i synka.
- Wiesz o Iago?- zapytałem.
- A dlaczego mam nie wiedzieć? Czytam gazety. - parsknęła.- Jesteś w odróżnieniu ode mnie osobą medialną.
- Dlaczego to zrobiłaś?- przysunąłem się do niej na tyle blisko, że czułem bijące od niej ciepło a także widziałem drżenie jej rąk. - Dlaczego mnie zostawiłaś?
Spojrzała na mnie z udręką.
- Dobrze. Powiem ci, ale potem zostawisz mnie w spokoju.- westchnęła. - Kiedy pojechałeś na badania, te w dniu moich urodzin. Sara przyszła do mnie oznajmiając, że spodziewa się twojego dziecka. Jak według ciebie powinnam postąpić? Wpychać się pomiędzy dziecko a ciebie?
- Mogłaś mi powiedzieć!- krzyknąłem z wyrzutem.- Jakoś byśmy to ułożyli. A co zrobiłaś?! Uciekłaś jak tchórz, zostawiając mnie samego! A kiedy cię szukałem, twoja matka interweniowała mówiąc, że wróciłaś do narzeczonego! Powiedz prawdę, nie było żadnego narzeczonego!- ryknąłem strasznym głosem.
Po minie Nevy wiedziałem, że mam rację. Jej matka kłamała, zapewne na jej prośbę a ja jak idiota dałem się oszukać.
- Matka sama wymyśliła tego narzeczonego.
- A ty nie zaprzeczyłaś! Naprawdę tak bardzo ci na mnie nie zależało, że nie potrafiłaś powiedzieć mi prawdy? Jakim ty jesteś człowiekiem Neva? - jęknąłem odchodząc od niej.
Stanąłem przodem do okna, nie chcąc patrzyć na jej piękną twarz. Na te oczy w których byłem zapatrzony i usta, które całowałem z miłością. Nie potrafiłem znieść bólu, który rozsadzał mnie od środka.
Nie zaufała mi a to w tej całej, popieprzonej sytuacji jest najgorsze.
Słyszałem jak płacze i wychodzi z pokoju. Bez słowa pożegnania ruszyłem do drzwi, chcąc jak najszybciej znaleźć się z daleka od niej.
Drżącymi palcami wystukałem numer na taksówkę, czekając na nią i wyzywając się w duchu od debili.
Wiatr znowu przyniósł z podmuchem słonawy zapach. Zapach morza, którego nie mogłem znieść!
Gdy taksówka podjechała przed apartamentowiec wsiadłem do niej, bez słowa podając kierowcy nazwę hotelu.
Jadąc przez centrum Barcelony, myślałem tylko o tym, jakim jestem debilem. Jestem zraniony to fakt, ale nie powinienem się na Nevie wyżywać. Ona odeszła, żeby nie wpychać się między mnie a Sarę. Iago przez to miał etatowego ojca a nie tatusia na weekendy, które i tak nie mógłbym z nim spędzać. Nie zachowała się w stosunku do mnie fair, ale nie potrafiłem wczuć się w jej położenie. Byłem pierdolonym egoistą.
Jadąc przez jedną z głównych ulic stolicy Katalonii, zauważyłem szyld czynnego przez 24 godziny polskiego sklepu.
- Proszę się zatrzymać.- rzuciłem do kierowcy.
- Tutaj?- zapytał zdziwiony. - Do hotelu jest jeszcze jakieś trzy kilometry.
- Tak tutaj!- wyciągnąłem z portfela dwieście euro. - Reszty nie trzeba. - rzuciłem w przelocie a potem pobiegłem przez ruchliwą jezdnię wprost do monopolowego. Zaopatrzyłem się tam w Chopina, wódkę którą piłem kiedyś u Jurka Dudka.
Polska wódka jest najlepsza na wszystkie zgryzoty. - przypomniałem sobie słowa, mojego polskiego kolegi.
- Dobry wieczór. Poproszę wódkę Chopin. - zwróciłem się do jasnowłosego jegomościa, siedzącego za ladą i czytającego gazetę.
- Połówkę czy siódemkę?- zapytał z zagranicznym akcentem.
- Siódemkę. - odpowiedziałem bez wahania.
Facet odłożył lekturę na kontuar a sam poszedł za zaplecze po napitek dla mnie.
Chociaż gazeta była odwrócona do góry nogami, bez problemu odczytałem nagłówek na pierwszej stronie.
"Nowa miłość Cesca Fabregasa"
Porwałem gazetę z kontuaru wpatrując się w zdjęcie Cesca, Nevy, małej Lii i wózka który pchała Neva.
Nie zdążyłem przeczytać tekstu pod nim, bo wrócił sklepikarz.
- Pana wódeczka, chce pan sobie poczytać gazetę to może dam nową?- zapytał
- Mogę zabrać ten egzemplarz?
- Bardzo proszę. Należy się trzydzieści euro za wódkę.
Położyłem na kontuarze stu eurowy banknot i wybiegłem stamtąd, jakby goniła mnie grupka kibiców Barcy.
Za budynkiem w którym mieścił się sklep, rozciągał się park. Poszedłem w tamtą stronę, nerwowo mnąc gazetę w ręku.
Usiadłem na najbliższej pustaj ławce, odkręcając zakrętkę od flaszki. Pociągnąłem porządnego łyka a potem wyprostowałem gazetę i zacząłem czytać.
Z tekstu wynikało, że Cesc i Neva spotykają się już ponad rok i mają dziecko!
Dziecko Nevy i tego, tego...- zabrakło mi określenia. Zazdrość malowała mi się czerwienią przed oczami.
Porwałem gazetę na strzępy, rozrzucając wokół siebie. Wychyliłem jeszcze jeden łyk wódki a potem cisnąłem butelką o bruk.
Flaszka roztrzaskała się na chodniku a ognisty płyn wyciekł z niej, tworząc malowniczą, woniejącą spirytusem plamę.
Szkło mieniło się w promieniach zachodzącego słońca, jak malutkie, nieoszlifowane diamenciki.
Wybiegłem z parku, łapiąc taksówkę. Traf chciał, że był to ten sam taksówkarz, który przywiózł mnie do centrum.
Spojrzał w lusterko uśmiechając się do mnie, co w mojej ocenie było niezwykle bezczelne. Byłem już lekko zawiany do tego informacja o dziecku Nevy i Cesca.
- Patrz pan na drogę!- warknąłem mało kulturalnie.
- Spokojnie, panie Casillas. Mamy zły dzień?- uniósł brew w górę.
- A chuj to pana obchodzi!- warknąłem. Po chwili zsumitowałem się, bo to że życie wali mi się w gruzy, nie oznacza że mam być chamski w stosunku do obcych osób.
- Przepraszam. - odpowiedziałem.
Taksówkarz wzruszył ramionami wioząc mnie przez ulice, wzdłóż których zaczęły zapalać się latarnie.
W głowie szumiało mi jak nad wodospadem Niagarą. Czułem, że wódka którą spożyłem wcale mi nie pomogła.
Kierowca wysadził mnie pod domem Nevy a ja znowu rzuciłem mu dwieście euro.
- Reszty nie trzeba. - powiedziałem tylko i znowu uskuteczniłem sprint przed siebie.
Na klatce wbiegałem po trzy schodki a gdy byłem już pod drzwiami Nevy, ledwie powstrzymałem się, żeby wściekle nie załomotać.
Zapukałem cicho.
Po dłuższej chwili drzwi otworzyły się a w progu staneła szczupła kobieta, około pięćdziesiątki.
- Pan Casillas?- zapytała osłupiała. - Pomylił pan drzwi, pan Cesc mieszka po drugiej stronie korytarza o tam...- wskazała upierścienioną dłonią.
- Ja do Nevy. - odpowiedziałem siląc się na spokój. - Czy zastałem ją w domu?
- Bierze prysznic, ale proszę na nią zaczekać. - wpuściła mnie do środka. - Powinna zaraz wyjść a właściwie to takie moje pobożne życzenie. - kobieta uśmiechnęła się lekko onieśmielona.
- Śpieszy się pani?- zapytałem z ciekawości.
- Za chwilę odjedzie mi ostatni autobus a mieszkam pod miastem.
- Proszę jechać.- wyciągnąłem z kieszeni sto euro. - Proszę nie tłuc się autobusami, to niebezpieczne.
- Ależ proszę pana, ja nie mogę zostawić Julii. Jakby zaczęła płakać?
- Julii. - powtórzyłem imię dziecka.
Córka Nevy ma imię po wujku Juliu.
- Tak, córeczka pani Nevy.
- Jestem kuzynem Nevy, dopilnuję małej przez ten czasy, kiedy moja kuzynka bierze prysznic. - uśmiechnąłem się w stronę kobiety, modląc się żeby nie wyczuła ode mnie woni alkoholowej.
- Sama nie wiem...
- Proszę jechać. Bez obaw.
- No dobrze.
- Dziewczynka jest w swoim pokoju, proszę przekazać pani Nevie że będe jutro punktualnie o dziewiątej.
- Dobrze, przekażę.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Gdy tylko drzwi za nianią się zamknęły, poszedłem do pokoju dziecinnego. Mieszkanie było czteropokojowe ale bezbłędnie odnalazłem ten właściwy.
We wnętrzu dominował jasno-zielony kolor a na samym środku królowało białe łóżeczko w którym spało dziecko.
Dziewczynka leżała na wznak z zaciśniętą w piąstkę rączką, uniesioną w górze. Miała ciemne włoski, które kontrastowały z jej mleczną cerą, zaróżowioną od snu.
Była podobna do Nevy, ale miała ciemniejsze od niej włosy.
Nachyliłem się nad nią, dotykając delikatnie jej główki i uniesionej rączki. Na nadgarstku małej zamigotała złota bransoletka, którą zapina się dzieciom po chrzcie.
Na wypolerowanej przestrzeni zalśnił wygrawerowany napis.
10. 05.2014 rok.
Maj...szybko przeliczyłem dziewięć miesięcy wstecz.
Sierpień poprzedniego roku! Las Palmas, ja i Neva!
Zachwiałem się przy łóżeczku a potem nagle mnie oświeciło. Julia nie jest córką Cesca! Musi być moim dzieckiem! Zalała mnie fala uczucia w stosunku do tej słodko śpiącej kruszynki, ale równocześnie odczuwałem złość w stosunku do Nevy.
Upadłem na kolana przy łóżeczku, mając ochotę zawyć jak ranny łoś. Jak ona mogła mi to zrobić? Jak mogła zataić przede mną ciążę i narodziny naszego dziecka?!
W chwili, gdy wewnątrz mnie walkę staczało ojcowskie uczucie i złość skierowana w Nevę, ona pojawiła się w dziecinnym pokoju.
Na mój widok zbladła a w jej oczach zalśnił strach.
- Co tutaj robisz?- podeszła do łóżeczka, tak jakby chciała chronić Julię przede mną. Przed własnym ojcem!
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- zapytałem spokojnie, ale dzieliły mnie tylko sekundy od wybuchu gniewu.
- Wyjdźmy stąd. - wskazała mi ręką drzwi, prowadząc mnie do salonu w którym rozmawialiśmy dwie godziny wcześniej.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!- prawie wrzasnąłem, ale opamiętałem się, wiedząc że za ścianą śpi moje dziecko.
Neva
Nastąpiła chwila, której obawiałam się przez ostatni rok. Stał przede mną rozzłoszczony Iker, żądając ode mnie wyjaśnień. Co miałam mu powiedzieć?
Nie potrafiłam dać mu racjonalnej odpowiedzi na pytanie, które zadał mi już po raz drugi.
Stałam przed nim, powstrzymując się swoje łzy, nie chciałam okazać słabości. Przecież nie zrobiłam tego z premedytacją, bałam się.
- Nie wiem co ci powiedzieć. - zdołałam z siebie wydusić.
- Julia to moja córka, jak mogłaś to przede mną zataić?! Nie spodziewałem się tego po tobie, Nevo! Kochaliśmy się do cholery jasnej!- w końcu krzyknął na całe gardło.
Zamarliśmy w oczekiwaniu na dziecięcy płacz, ale z pokoju Julii nie wydobywał się ani jeden dźwięk.
- Musiałam to zrobić! Jak to sobie wyobrażałeś? Ty i Sara, wasz synek a gdzie w tym układzie miejsce dla mnie i Julii? Wiesz jaki wybuchłby skandal?!
Iker pokręcił głową z niedowierzaniem. Zaczął wściekle krążyć po pokoju, przypominał rozjuszonego lwa zamkniętego w klatce.
- Czy ty siebie słyszysz?! Co mnie obchodzi skandal?! Nie widzisz tego jak się zachowałaś w stosunku do mnie i Julii? Obdarłaś mnie z pierwszych chwil z moim dzieckiem z trzech miesięcy jej życia! Z cholernej radości z jej narodzin! A co byłoby, gdybym w tej pierdolonej gazecie nie zobaczył cię na spacerku z Fabregasem?! Co by było, gdyby mała nie miała na ręce bransoletki z datą swoich narodzin?! Pomyślałaś chociaż przez chwilę o mnie i o niej a nie o sobie?! Po raz drugi zachowałaś się jak pierdolona egoistka!- nie krzyczał na mnie, ale jego słowa były jak ciosy ostrym narzędziem. A najgorsze jest to, że każda jego pretensja była uzasadniona a ja naprawdę byłam egoistką.
- Ty masz już dziecko!- odpowiedziałam.
- Mam dwoje dzieci! - przypomniał mi. - Julia, jest tak samo moim dzieckiem jak Iago.
- Twój syn ma ojca cały czas, Julia ma mnie!
- Czy ty siebie słyszysz kobieto?! Może i Iago ma mnie cały czas, ale oddając jednemu dziecku ojca, pozbawiłaś go drugiego. Czy tak postępuje kochająca matka? Czy tak postępuje się w stosunku do osoby z którą przeżyło się tyle pięknych chwil?! Powiedz mi to prosto w twarz!- podszedł do mnie, łapiąc mnie w pasie.
Rozpłakałam, wtulając w jego pierś.
- Przepraszam!- jęknęłam a potem moim ciałem wstrząsnął potężny szloch.
Iker bez słowa uniósł moją załzawioną twarz a jego ciepłe usta, opadły na moje drżące wargi. Pocałował mnie jak spragniony wędrowiec na pustyni a ja oddawałam mu te pocałunki, tak jakbyśmy nigdy się nie rozstawali.
Objęci dotarliśmy do kanapy na której kontynuowaliśmy pieszczoty, przerwane ponad rok temu. Namiętność pomiędzy nami wybuchła, jak seria fajerwerków w Nowy Rok. Iker całował mnie z takim żarem, że przed oczami mieniła mi się feria barw. Pragnęłam go tak bardzo, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo go kocham i jak za nim tęskniłam.
Gdy zabrał się za ściąganie góry od mojej piżamy, z pokoju dziecinnego rozległ się płacz Julii.
Momentalnie otrzeźwiałam, spychając Ikera z siebie.
- Idź już. - powiedziałam tylko. - Więcej mnie nie całuj!
- Chciałaś tego. - powiedział rozzłoszczony.
- To był impuls.
- Co z Julią? Nie uciekniesz od rozmowy o naszej przyszłości.
- Nas nie ma, Iker! A ty oczywiście będziesz mógł spotykać się z małą i dzielić ze mną opiekę nad nią.
- Mogę się z nią pożegnać?
Skinełam głową.
Poszłam za nim a moje serce ścisnęło się gdy wziął córkę na ręce. Była taka malutka w jego ramionach i momentalnie przestała płakać wpatrując się w niego z zaciekawieniem.
- Dobry wieczór skarbie. - szepnął do niej, głaszcząc po ciemnej główce. - Jestem twoim tatusiem królewno.
Mała na jego widok puścila bąbel śliny a potem zaczęła gulgać po niemowlęcemu.
- Tak maluszku, będę się tobą opiekował. A teraz wracaj grzecznie do łóżeczka.
Ostrożnie odłożył małą a potem wyminął mnie wychodząc bez słowa.
___________________________________________________________________________
Powiało lodem z Arktyki...
No cóż, Iker i Neva będą musieli sobie jakoś wszystko poukładać, nie ma innej rady.
Życzę Wam miłego czytania.
Aha i jeszcze jedno!
Panu Vincente del Bosque, sponsor La Furia Roja, powinien ufundować liczydło. RPA wygrało mecz zasłużenie a przez jego nieznajomość dodawania o odejmowania od 1 do 10, mecz nie został zakwalifikowany przez FIFĘ, oczywiście na rzecz Hiszpanii. Może i FIFA anulowała panie trenerze, ale wynik poszedł w świat i smród nieuczciwości pozostał!
Pozdrawiam Fiolka :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to teraz Iker powinien wykopać Sosa w kosmos, niech się babsko na Plutonie lansuje! A Neva niech idzie po rozum do głowy, a potem wraca do Ikera!!!
OdpowiedzUsuńRany boskie czy Neva zawsze musi myśleć o wszystkich naokoło tylko nie o najbliższych??? Przecież nie może być tak, że dając ojca jednemu dziecku równocześnie zabiera się go drugiemu. To jest paranoja. No i poza tym - przecież się kochają. Czy nie mogliby tak raz - a zwłaszcza Neva - zapomnieć o wszystkim i po prostu razem być? Ikera to mi autentycznie żal.
OdpowiedzUsuńAle polska wódka najlepsza na smutki :P
Żal mi Ikera. Neva zachowuje się jak idiotka, powinna myśleć przede wszystkim o córce i o tym, że odbiera jej ojca, a nie o sobie. Mam nadzieję, że Iker się nie podda i będzie walczył o bohaterkę.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Jestem rozdart i sama nie wiem, co tak naprawdę sądzić o zachowaniu Nevy. Niby źle zrobiła, nie mówiąć Ikerowi o dziecku, o ciąży i udawając, że jest z Fabsem, ale z drugiej strony nie dziwię się, że bała się wcześniej do wszystkiego przyznać. Nie chciała rozbijać rodziny Ikera, którą lada chwila miał stworzyć z Sarą i Iago.
OdpowiedzUsuńCarbonero nie pozwoliłaby jej normalnie żyć.
Trudna sytuacja. Będąć na jej miejcu nie miałabym zielonego pojęcia, co zrobić.
Oni nadal się kochają, więc mam nadzieję, że do siebie wrócą.
Pozdrawiam. ;)
Kurczę to Iker się wkurzył. Choć szkoda, że Neva walnęła taką ściemę. Szkoda mi Ikera, może gdyby faktycznie Neva powiedziała wtedy prawdę, wszystko ułożyło by się inaczej. Choć z drugiej strony ona chciała dobrze. Co nie zmienia faktu, że oboje mają problem, który muszą rozwiązać. Oo i pojawił się Polski akcent :D Jej, ale mu się agresor włączył. Iker nawet nawiany potrafi myśleć. Jaaaa a już myślałam, że się pogodzą i w ogóle, że będzie romantycznie, a tu klops, Neva go pogoniła. Iker z córeczką to jest słodki obrazek. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Pozdrawiam:D
OdpowiedzUsuńIker z córką to musi być słodkie. Szkoda mi go, że stracił możliwość bycia przy narodzinach małej i gdyby nie ta bransoletka nie dowiedziałby się o niej. Neva zachowywała się jak egoistka. Mam nadzieję, że serca ich obojga zabiją mocniej. ;)
OdpowiedzUsuńSzanowny pa.ie Vincencie... Boj sie Pan Fiolki. Powialo chlodem. A Iker to juz tak szasta forsa ze ja nie wiem...
OdpowiedzUsuńSzanowny pa.ie Vincencie... Boj sie Pan Fiolki. Powialo chlodem. A Iker to juz tak szasta forsa ze ja nie wiem...
OdpowiedzUsuńA już miałam nadzieję, że do czegoś pomiędzy nimi dojdzie... Jestem jednak przekonana, ze Iker nie odpuści i będzie walczył o Nevę.
OdpowiedzUsuńTeż bym nie wiedziała, co zrobić w takiej sytuacji. Z jednej strony widać jak Iker i Neva się kochają, ale z drugiej dzieci, Fabs i wgl...
OdpowiedzUsuńnaprawdę nie wiem jak to wszytsko się dalej potoczy, ale jestem bardzo ciekawa co kryje się w Twojej główce!
Czekam na następny ;**
no to się mega porobiło! Iker się dowiedział, że ma córkę, jestem ciekawa jak oni to rozwiążą wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Faceci są zbyt impulsywni. Wszystko ich złości, nigdy nie potrafią postawić się w sytuacji kobiety, co idzie im na minus. Iker wydaje się być taki sam, ale to przecież było logiczne. Poza tym chce tego dziecka, zadeklarował to. Teraz czekać, aby wszystko wróciło do normy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)