niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział XVI




Iker


    Wieść o tym, że mam córkę kompletnie wyprowadziła mnie z równowagi. Już samo ponowne spotkanie z Nevą, było dla mnie ogromnym szokiem, potem jej wyznanie, że jest dziewczyną Fabregasa ,a na samym końcu poznanie Julii.
    W czasie ciąży Sary przeczytałem gdzieś, że kobieta kocha dziecko od początku, nosząc je dziewięć miesięcy w swoim łonie a facet dopiero uczy się miłości do niego. Ja pokochałem Julię od pierwszej chwili, gdy ujrzałem jej malutkie ciałko w łóżeczku. Myśl, że była owocem związku mojego i Nevy jeszcze bardziej utwierdzała mnie w tym uczuciu.
    Wyszedłem od kuzynki, bo wiedziałem że gdybym tam został to posypałyby się wióry. Byłem tak wzburzony, że najchętniej rozerwałbym na strzępy pierwszą napotkaną przez siebie osobę.
Jak ona mogła mi to zrobić? To pytanie cały czas kotłowało się w mojej głowie a wszystko inne zostało zepchnięte na boczny tor.
    Jakiś czas błąkałem się po San Andre, myśląc wnikliwie o tym co teraz powinienem zrobić. Mam dwójkę dzieci i każde ma inną matkę. Jedna w ogóle nim się nie interesuje, a druga dla jego dobra zataiła kim jest jego ojciec.
    Czy ja naprawdę jestem jakimś popapranym idiotą, że to wszystko mnie spotyka? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk iphone'a, który bezlitośnie przypominał mi o spowijającej mnie rzeczywistości.
Z niechęcią spojrzałem na wyświetlacz na którym pojawiła się uśmiechnięta twarz Sergio.
Automatycznie nacisnąłem zieloną słuchawkę, przykładając aparat do ucha. To był błąd, bo zanim zdążyłem się odezwać z drugiej strony linii posypały się oskarżycielskie słowa.
    - Kurwa Iker gdzie ty się włóczysz? - ryknął mój przyjaciel. - Xabi już chciał dzwonić do szpitala albo na wytrzeźwieniówkę.
    - Byłem u Nevy. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Ramos westchnął potężnie.
    - Po jaką cholerę? - zapytał ze złością. W tle słychać było spokojny głos Xabiera, który tonował Sergia. - Ona chodzi z Fabsem.
    - Ona urodziła dziecko. - parsknąłem w słuchawkę. - Moje dziecko!
Po drugiej stronie nastąpiła cisza.
    - Gdzie jesteś?- zapytał Sergio.
    - W San Andre.
    - Podaj nam adres za jakiś czas tam będziemy.
    - Jak chcecie.
    - Iker. - rzekł Ramos.- Trzymaj się jakoś stary, zaraz z Alonsem do ciebie przyjedziemy.
    - Czekam.- rozłączyłem się wpatrując się przed siebie.


Neva


    Odkąd Iker opuścił moje mieszkanie bez przerwy płakałam, robiąc przerwę na nakarmienie i uśpienie Julii.
W takim stanie zastał mnie Cesc, który przyszedł sprawdzić co u mnie słychać. Lia spała dzisiaj u jego rodziców.
Siedziałam na kanapie a wokół mnie piętrzył się stos brudnych chusteczek. Wyglądałam jak kompletna sierota a moje serce było jedną, wielką piekącą raną. Jak mogłam być taką idiotką?
    - Czego płaczesz?- Cesc nie bawił się w uprzejmości od razu przeszedł do rzeczy.
    - I...Iker tutaj był. Dowiedział się o Julii!- załkałam jąkając się. - On mi nigdy tego nie wybaczy!
Fabregas usiadł obok, obejmując mnie zdrowym ramieniem. Wtuliłam się w niego, szukając pocieszenia i przyjacielskiej rady. Po chwili mój płacz zmalał do delikatnego chlipania w jego koszulę a potem ulgę.
    - Jak już skończyłaś to coś ci powiem. - odsunął się ode mnie, tak żeby patrzeć wprost w moje załzawione oczy. - Iker musi sobie z tym jakoś dać radę i wszystko poukładać. Sama wiesz, że zarówno ty jak i Sara dałyście mu dzieci, które on będzie kochał tak samo. Problem w tym, że czuje się zraniony bo zataiłaś przed nim prawdę. Wiem, że miałaś ku temu powód, nie twierdzę że postąpiłaś kompletnie źle, bo w chwili kiedy dowiedziałaś się o ciąży on był na powrót z Carbonero. Teraz z tego co wiem dusi się w tym związku. Casillas też nie jest kryształowy, bo jeśli coś do ciebie czuł to mógł cię odszukać, ale nie zazdroszczę mu tej sytuacji. Cokolwiek by nie zrobił, zawsze ktoś będzie poszkodowany. W dodatku jesteście rodziną ze znanym nazwiskiem a to komplikuje całą sprawę. Jedno jest pewne, musicie jakoś dojść do porozumienia. - zakończył swój monolog pocieszającym uśmiechem.
Smarknęłam w  chusteczkę.
    - Nie będę mu zabraniała spotkań z Julią, ale boje się jak na to wszystko zareaguje Sara. - powiedziałam z obawą. - Nie chcę, żeby moje dziecko miało kontakt z tą wiedźmą. Zanim mieliśmy z Ikerem romans traktowała go jak zło konieczne a gdy z nią zerwał wtedy dopiero zrozumiała co straciła.
    - Carbonero jest interesowną suką, ale to jego partnerka i matka Iago. Musicie dojść do jakiegoś porozumienia dla dobra dzieci. Każde z nich ma takie same prawo do posiadania ojca a Iker powinien mieć wpływ na ich wychowanie. No i są rodzeństwem. Lia nie ma kontaktu z dziećmi Danielli, dlatego tak ważne są dla mnie relacje z tobą i Julią.
    - Dziękucię ci.- pocałowałam go w policzek a on objął mnie niczym brat, młodszą siostrę.

    Chyba zastępowałam mu Carlotę, która przeprowadziła się do Brazylii i z Ceskiem spotykali się tylko na święta i wakacje.
Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając jakąś durną komedię romantyczną na której oboje zasnęliśmy.
Cieszyłam się, że jest przy mnie ktoś taki jak Cesc i w każdej chwili mogę się komuś wypłakać. To co zrobiłam Ikerowi dręczyło mnie cały czas, ale nie mogę cofnąć czasu, muszę dać mu szansę na pokochanie naszej córeczki. Tak będzie dla nich obojga najlepiej, ja jakoś zniosę jego widok. Będę musiała oszukać swoje biedne serce, że już nic do niego nie czuję.


Iker

    Po półgodzinie parkowych refleksji w końcu pojawili się Ramos, Xabi i Villa. Brakowało tylko Fabregasa, ale jego w tym momencie nie miałem ochoty oglądać. Sam fakt, że znał moje dziecko od urodzenia i przebywał z Nevą, wywoływał u mnie dziką zazdrość.
    - Wyglądasz jak parkowy żul.- skomentował Ramos, patrząc na mnie przenikliwymi oczyma.
Villa i Xabi usiedli po obu moich bokach, klepiąc mnie pocieszająco po plecach. Ramos zawsze potrafił postawić mnie do pionu, ale dzisiaj jedyne na co miałem ochotę, to stoczyć się z Mont Blanc a potem zachlać na śmierć.
    - Odpieprz się Ramos. Cierpię!
    - Cierpisz wódą?- zapytał.
    - O co chodzi z twoim dzieckiem?- do rozmowy włączył się Alonso.
Spojrzałem na niego przekrwionymi oczami.
    - Miałem romans z Nevą.
    - Przecież to twoja kuzynka. - Villa patrzył na mnie jak na debila.
    - Są daleką rodziną.- odpowiedział Sergio. - Mów dalej.
    - Mieliśmy romans na Kararach w domu jej dziadka.
    - A Sara? Nie spodziewałem się po tobie zdrad, Santo. - Xabi pokręcił głową.
    - Możecie nie wcinać się do rozmowy? - warknąłem.- Zerwałem z Sarą a potem przespałem się z Nevą. Nie chciała być moją kochanką, ale coś do siebie poczuliśmy i może przerodziłoby się to w poważny związek, gdyby Sara nie przyszła do niej z informacją o ciąży. Neva uciekła do Stanów, co potem okazało się kłamstwem jej matki. Tak naprawdę wyjechała do Barcelony, żeby tam urodzić moje dziecko. Rozumiecie babską logikę? Zataiła przede mną, że mam córkę! Co to za nieczuła kobieta?!
    - Nie chce nic mówić stary, ale skąd masz pewność, że odchodząc od ciebie wiedziała o ciąży?- słusznie zauważył Xabi. - Mogła dowiedzieć się później.
    - Dlaczego mi nie powiedziała?- jęknąłem. - Miałem prawo wiedzieć!
    - Ponieważ zapyliłeś Carbonero i nie chciała być tą złą, która wpieprzyła się w twój związek z Sarunią? Doskonale wiesz, że Carbonero z zemsty może zniszczyć każdego, tym bardziej kobietę która ukradła jej Świętego!- dodał Villa.
    - Poza tym media by was wszystkich zjadły, co za tym idzie Flo dostałby apopleksji.
    - A co mnie obchodzi Flo? Kurwa czy wy to ogarniacie?! Ona zataiła przede mną, że mamy dziecko! To nie jest błahostka, nie mówiąc już o tym, że zostawiła mnie jak plastikowy kubek po kawie!
    - Wyluzuj Casillas. Czasu nie cofniesz a teraz powinieneś żyć z Nevą w zgodzie i ułożyć sobie z nią jakoś stosunki. Chociaż z jedną matką swojej progenitury żyj w zgodzie, bo z Carbonero nigdy się nie dogadasz. Dalej będziesz przymykał oko na jej puszczanie się i ćpanie? - Sergio był bezlitosny.
    - Skąd wiesz, że ćpa?- zapytałem wzburzony.
    - Odnoszę wrażenie, że cały Madryt o tym huczy. - wtrącił się Villa. - Powinieneś podziękować jej za współpracę i zająć się swoimi dziećmi.
    - Iago to jest syn.
    - Ale ty go wychowujesz na zmianę z nianiami i babcią. Skoro imprezy i ćpanie jest dla niej ważniejsze od małego, to powinieneś twardo postawić sprawę. - dodał Xabi. - Dziecko potrzebuje stabilizacji i spokoju a Sarze odpieprzyło totalnie.
    - Oni mają rację Santo.
    - Wiem. - schowałem twarz w dłoniach. To wszystko powoli zaczynało mnie przerastać, czułem się jak tonący człowiek, systematycznie zalewany przez piętrzące się fale.
    - Chodź do hotelu, wymyjesz się i prześpisz a potem przemyślisz to wszystko na trzeźwo.- Sergio ruszył w stronę samochodu.




Neva


    Iker pojawił się w moim mieszkaniu następnego dnia, niosąc pod pachą wielkiego, pluszowego niedźwiadka z czerwoną kokardką u szyi.
Wiedziałam, że przyjdzie i celowo zadzwoniłam do Marii, żeby dzisiaj nie przychodziła do Julii. Mała Fabregasówna była u dziadków, więc niania nie musiała fatygować się, żeby przyjeżdżać do miasta.
Sama zadzwoniłam do hotelu, że dzisiaj się nie pojawię a większość spraw załatwię w domu. Nie miałam jednak ochoty na sprawdzanie tabelek i wykresów, ani tysięcznym odbieraniu telefonu od zagranicznych partnerów dziadka.
    Wyszłam z pokoju, gdy Casillas przebywał z naszym dzieckiem, ale co jakiś czas chyłkiem zaglądałam tam, żeby zobaczyć ich dwoje.
Płacz dławił mnie w gardle a serce ściskało się w bolesnym skurczy, gdy obserwowałam jak Iker bierze na ręce moją malutką kruszynkę, całuje ją w czułko i szepcze ojcowskie czułości. Widok ojca i jego małej córeczki każdego mógł zbić z pantałyku, ale mnie rozwalił totalnie.
    Miałam okropne wyrzuty sumienia i nie potrafiłam znaleźć słów usprawiedliwienia dla tego, co zrobiłam Ikerowi.
Wyszłam stamtąd kierując się do swojego gabinetu, żeby zawalić się robotą i nie myśleć o tym, że za ścianą mężczyzna mojego życia, opiekuje się naszym dzieckiem.
    Po godzinie głowa bolała mnie, jakby ktoś przyłożył w nią czymś ciężkim. Na wpółleżałam oparta głową o zawalone papierzyskami biurko, czując jak po policzkach płyną mi łzy. Rozkleilam się jak typowa płaczka.
    Nie zauważyłam nawet, że od jakiegoś czasu nie byłam w gabinecie sama. Gdy podniosłam głowę, przez kurtynę spływających łez, dojrzałam sylwetkę Ikera, który stał w progu obserwując mnie.
Spodziewałam się po nim tłumionej złości i tego, że znowu na mnie nawrzeszczy, ale tak się nie stało. Bez słowa podszedł do biurka przy którym nadal siedziałam, złapał moje ręce i pomógł wstać. Z bliska dostrzegłam jego twarz na której malowały się skrajne emocje, ale nie było w niej gniewu.
Smutek i nadzieja, tak mogłabym określić jego uczucia.
    - Iker, przepraszam. - miałam ochotę paść mu do stóp i błagać o wybaczenie. - Zrobiłam ci okropne świństwo, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Bez słowa objął mnie, przyciskając do swojej szerokiej piersi.
    - Cicho. - pogłaskał mnie po włosach. - Musimy porozmawiać Nevo.
Zaprowadził mnie do kanapy w rogu pokoju a gdy usiedliśmy zaczęła się najtrudniejsza rozmowa w moim życiu.
    - Możesz spotykać Julię, kiedy tylko będziesz miał ochotę. - szepnęłam nieco piskliwie.
Spojrzał na mnie smutnie.
    - Chciałbym dać Julii moje...- uśmiechnął się lekko.- Nasze wspólne nazwisko i uznać ją publicznie jako naszą córkę. Mówię ci o tym, bo musimy zdawać sobie sprawę, że media nas zjedzą.
    - A co z Sarą?- zapytałam gorzko. - Ona ci tego nie wybaczy.
Na jego twarzy nie drgnął ani jeden mięsień.
    - Będzie musiała nauczyć się z tym żyć, nigdy więcej nie opuszczę swojego dziecka. Julia jest dla mnie tak samo ważna, jak Iago. Oboje są moimi dziećmi i chciałbym, żeby wychowywały się razem.
    - Iker, ja nie wrócę do Madrytu. - powiedziałam.- Wiem, że to egoistyczne, ale nie chcę spotykać się z Sarą.
    - Zupełnie cię rozumiem, myślę że jakoś uda nam się wszystko pogodzić. Mam pewien plan, ale na razie nie chciałbym zdradzać ci szczegółów.
   
    Przytaknęłam zgadzając się z jego decyzją.  Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, patrząc na siebie z tęsknotą w oczach. Uświadomiłam sobie, że życie obok Ikera i niemożność bycia z nim, będzie moją życiową drogą krzyżową.
    Widok jego z Sarą był dla mnie najgorszą torturą a świadomość, że z nią tworzy rodzinę a ja jestem tylko eks kochanką i daleką kuzynką, był solą na niezabliźnione rany.
Po dłuższej chwili, gdy chciałam wstać i pójść sprawdzić co z Julią, Iker niespodziewanie złapał mnie za rękę.
    Jego ciepła dłoń, trzymała moją mocno i pewnie, tak jakby chciał mnie zatrzymać. Wstał pociągając mnie do góry a potem bez słowa pocałował w usta. Dotyk jego ciepłych warg był dla mnie jak narkotyk, który odstawiłam dawno temu a teraz znowu popadałam w nałóg. W jego pieszczocie nie było już gniewu, tak jak poprzedniego dnia, kiedy rzucił się na mnie jak wygłodniałe zwierze. Dzisiaj całował mnie delikatnie i z czułością, od której kręciło mi się w głowie. Przenieśliśmy się znów na Wyspy Kanaryjskie i znowu odżywało nasze uczucie.
    Uczucie, które dawno powinno zniknąć pod gruzami naszego krótkiego związku.
Niechętnie oderwałam się od jego ust, powstrzymując się, żeby nie zacząć wyć z żałości.
     - Wiesz, że to niemożliwe. - szepnęłam przez ściśnięte gardło.
Przytaknął skinieniem.
    - Wiem...ale nie mogę ci obiecać, że od dzisiaj to się nie powtórzy. - dotknął dłonią mojego policzka. - Kocham cię Nevo, zawsze cię kochałem i nigdy nie przestanę. - powiedziawszy to wyszedł z cicha, zostawiając mnie z tym wyznaniem.


______________________________________________________________________________

W końcu przywiało mnie i tutaj. Nie wiem, jaka wyższa siła pomogła mi wyrobić się z rozdziałem przed Nowym Rokiem, ale bardzo jej dziękuję! I wenowi też, że w trudnej chwili się nie buntował i raczył wpaść. 
Mam nadzieję, że jeszcze tutaj zaglądacie, pomimo mojego skandalicznego opuszczenia! Życzę miłej lektury i tym, którym nie życzyłam Happy New Year...bo Mory Krisma(tak Ramosku piję do twojego angielskiego) już dawno za nami. 



                                                                               Buziole Fiolka :*

PS. Rozdział dedykuję Martinie, która wysłała mi wena do wanny ;) :D


6 komentarzy:

  1. KABOOM!
    W końcu przybyłaś i się uśmiecham do laptopa jak jakaś wariatka z Toszka xD
    Przyjaciele zawsze ci pomogą, oczekuje planu Ikera.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za prześliczną dedykację i cieszę się, że wen dotarł :D Rozdział jest prześliczny i bardzo, bardzo wzruszający <3 Moja walnięta kuzynka Pyśka, która przyjechała do mnie na święta, siedzi i się smarcze, nad biednym Ikerkiem i biedną Nevusią, mnie się też coś pod powieką kręci.
    A, Pyśka kazała mi napisać, że Sosa ktoś powinien wbić w armatę i wystrzelić na księżyc, bo na pewno będzie bruździć. Zasadniczo się z nią zgadzam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholernie mnie ciekwi jaki to plan ma Iker. Mimo wszystko wydaje mi się, że Hiszpan powinien kopnąć Sarę w tyłek, skoro ona ma za przeproszeniem w dupie własne dziecko to świadczy tylko i wyłącznie o niej i o tym jak pusta jest.
    Mam nadzieję, że za jakiś czas Neva i Iker zbliżą się do siebie i będzie słodko :D
    Czekam na kolejny i życzę wystrzałowego sylwestra oraz szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pewna, że nie wytrzymają, żyjąc obok siebie, a jednak osobno. Za bardzo się kochają. Mam nadzieję, że pokonają wszelki przeciwności i będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  5. O jej jaki kochany rozdział! To musi się jakoś wyprostować. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i że, Sara nie będzie już sie w to mieszać.. .

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział. I ta końcówka. < 3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar zostawić komentarz typu-"Fajny blog, zapraszam do mnie!" to oszczędź sobie stukanie w klawiaturę.
Do reklamowania twórczości służy zakładka SPAM!
Fiolka :)